Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-02-2014, 15:38   #61
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Tak jak wtedy złapałeś kontakt z kowalem w tym wypizdowie miesiąc temu? - burknął Quinn, wyrywając bełt ze łba martwej bestii.
- Powiedział kilka bardzo przykrych rzeczy, o tobie zresztą też! - bronił się Borys.
- I z jego synem?
- Nie moja wina, że nie potrafił nad sobą zapanować. Powinien być wdzięczy, że oddaliśmy mu głowę ojca.
- A potem z jego żoną i córkami?
- I kto to mówi!
- Dobra, dobra...
- odchrząknął Quinn, ucinając dyskusję. - Chodź, zanim te robale znowu wylezą.

- Co ty mówisz, może to ten, cyrkowiec czy inny tancerz. - podrapał się po zarośniętym policzku łotr, również przypatrując się wyczynom gnoma.
- Znaczy, pedał? - zaniepokoił się Borys.
- Kto go tam wie. - odrzekł Quinn, wpatrując się podejrzliwie w rozbrykanego kurdupla. - Trzeba będzie mieć go na oku w czasie spoczynku.

Mnicha i jego samobójcze skłonności obdarzył mniej więcej takim zainteresowaniem, jak jego kompan, czyli żadnym.

Z naładowaną kuszą w rękach, skradał się bezszelestnie tuż przy granicy światła rzucanego przez pochodnię kompana, gotów wpakować bełt w pierwsze, co wypadnie na nich z ciemności.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 08-02-2014, 06:32   #62
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Drużyna sunęła powoli ciemnym korytarzem. Nauczeni wydarzeniami ostatnich paru godzin postawili ostrożność ponad brawurę - gałki oczne wyskakiwały niemal z orbit próbując dostrzec czyhające w mroku niebezpieczeństwa. Mimo to przez dłuższy czas nic się nie działo; tunel wił się, prowadząc ich coraz głębiej w trzewia ziemi, ale poza porozrzucanymi gdzieniegdzie narzędziami albo fragmentami zdemontowanych szyn którymi transportowano wypełnione rudą wagoniki na ich drodze nie stanęło nic godnego uwagi. Może ta cała pierdolona kopalnia nie była wcale taka straszna? Może najgorsze mieli już za sobą?

Nagły dźwięk, przebijający się przez całun ciszy i mroku niczym nóż tnący ciało, sprawił że idący gęsiego poszukiwacze podskoczyli jak jeden mąż, klnąc w myślach i próbując uspokoić kołaczące serducha. Odgłos dobiegał gdzieś zza ich pleców - ciężko było powiedzieć, czy był to ludzki wrzask, zgrzyt metalu o kamień, czy cokolwiek innego co podpowiedziała im w tamtym momencie wyobraźnia. Amatorscy eksploratorzy jaskiń wymienili wymowne spojrzenia, poprawili stojące dęba włosy i wznowili mozolną wędrówkę. Gdzieś tam, w głębi tej skutej kilofami piwnicy czekało na nich prawdziwe złote jajo, bilet do lepszego życia. Albo w którymś momencie wybrali złą odnogę, i leźli właśnie donikąd żeby postradać życie w jakiejś rozpadlinie albo pod toną zimnej skały - ryzyko na które wszyscy gotowi byli się skusić.

Nieśmiały błysk bladego światła daleko przed drużyną natchnął ich serduszka nadzieją wymieszaną z trwogą. Zbliżali się do jakiegoś oświetlonego pomieszczenia, a to oznaczało obecność istot po pierwsze wymagających go do egzystowania w tej czeluści, a po drugie zdolnych sobie takie luksusy zapewnić. Gotując się na najgorsze, ale czując niemałą ekscytację na myśl o tym że być może ich trud właśnie się skończył, żądna złota banda przyspieszyła kroku.

Jaskinia nie była może duża, ale po spędzeniu takiej ilości czasu w klaustrofobicznej ciasnocie górniczych szybów równie dobrze mogłaby być szczerym polem. Kolonie fluorescencyjnych grzybów pokrywających strop grubym dywanem mięsistych kapeluszy rzucały na całą scenerię upiorny, bladozielony blask, odbijający się od skrystalizowanych formacji skalnych i kilku kałuży mętnej wody zalegających pomiędzy stalagmitami. Naturalną jaskinię można by nazwać urokliwą, pod warunkiem że jest się mrocznym elfem szukającym swojego pierwszego lokum po wyprowadzce od rodziców.

Pod względem ścieżki dźwiękowej odkryta przez naszych dzielnych poszukiwaczy przygód nora miała do zaoferowania dwa nieśmiertelnie klasyki - nieregularny plusk wody, i bliżej nieartykułowany rechot. Pełni determinacji, macając dłońmi rękojeści swego oręża, towarzysze wychynęli zza pobliskiego stalagmitu by stanąć oko w oko ze śmiertelnym zagrożeniem które na nich czyhało.

-Jebs!- Wrzasnęła pokraczna kreatura, uderzając szponiastą łapą we wzburzoną taflę płytkiej sadzawki w której brodziła. -Nie żyć! Nie żyć! Krekekekeke!- Kobold, bo nie dało się tego jakże ikonicznego szkodnika gospodarczego pomylić z jakimkolwiek innym boskim tworem, bawił się w najlepsze taplając się po pas w lodowatej wodzie brodziku, rozchlapując na wszystkie strony wodę. Najwyraźniej nic nie robił sobie z obecności uzbrojonych zakapiorów którzy otoczyli go ostrożnie, będąc zbyt zaabsorbowanym wodnymi harcami.

Przy drugim rzucie oka wyszło na jaw że łuskowaty pokurcz ściska w ręku ludzką czaszkę, wciąż pokrytą strzępami zaschniętego mięsa i zakrzepłą krwią. Kobold tłukł nią zawzięcie o wodę piszcząc z zachwytu, napełniając ją i wznosząc w górę by patrzeć jak zabarwiony na różowo płyn ucieka pustymi oczodołami. Zadowolone z siebie stworzenie odrzuciło wreszcie swoją krwawą zdobycz i odwróciło się.

Zaskoczenie jakie malowało się na jaszczurczym pysku oślizgłej kreatury było godne portretu. Powolutku, jakby mając nadzieję że nie został zauważony, kurdupel cofał się aż stanął plecami do litej ściany. Dotyk chłodnego kamienia odebrał mu ostatki nadziei na ucieczkę - gad powiódł wzrokiem po zebranych wokół niego mężczyznach i kobietach, przełknął głośno ślinę i wystawił przed siebie dzierżony drżącą łapą lichy kozik, pchany instynktem by tanio swej skóry nie sprzedać i ewidentnie zbyt przerażony żeby szukać alternatyw.

 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 08-02-2014 o 06:35.
K.D. jest offline  
Stary 08-02-2014, 11:28   #63
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
Krasnolud wyszedł do przodu powoli dobywając zawieszonego topora. Pokręcił parę razy głową rozluźniając mięśnie karku. Kilka kręgów łupnęło słyszalnie jakby drobne ćwiczenie przyniosło im radość. Stalowa tarcza zakryła krasnoluda od podbródka, przez cały korpus aż do kolan, skórzana płachta umocowana do tarczy zwisała przykrywając łydki. Tarczownik zdawał sobie sprawę, że koboldy to stworzenia stadne, że gdzieś niedaleko musi być pozostała część grupy. Był przygotowany na spotkanie nadlatującej z większego mroku strzały. Nie raz miał do czynienia z tymi stworzeniami i mimo kiepskiego wyposażenia, liczebnością potrafiły narobić niezłego szumu.
- Nigdy nie widziałem kobolda samotnika. Rodzinka tego skurczybyka jest gdzieś w pobliżu – rzekł. – Niech ktoś rozejrzy się dokładnie.
Yorn podchodził spokojnie do przerażonego kobolda. Zatrzymał się dopiero kiedy wyprostowana , drżąca ręka trzymająca kozik zadzwoniła czubkiem ostrza na środku jego tarczy – przestała drżeć gdy spotkała się z masą krasnoluda, załamała kiedy Yorn docisnął kobolda do ściany. Silne łapsko Yorna trzymające topór było gotowe na zadanie ewentualnego ciosu odrąbującego uzbrojoną w kozik kończynę.
- Co z nim zrobimy? – Powiedział po krasnoludzku, jednak gdy większość nie zrozumiała powtórzył wspólnym. Dociskał stwora by ten nie mógł się ruszyć i zwiać.
 
Tiras Marekul jest offline  
Stary 08-02-2014, 13:34   #64
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Grunald omal nie parsknął śmiechem na widok zielonego pokurcza i zabawy, jaką sobie urządził. Powstrzymał się jednak i wraz z resztą bandy otoczył kurdupla. Yorn bardziej doświadczony w podziemnych eskapadach zdradził, że to pokraczne istoty żyją stadnie i zapewne, gdzieś czai się reszta jego pobratymców.
- Co z nim zrobimy? – Powiedział po krasnoludzku, jednak gdy większość nie zrozumiała powtórzył wspólnym. Dociskał stwora by ten nie mógł się ruszyć i zwiać.
- Połamcie mu nóżki, coby mu ucieczkę z głowy zawczasu wybić i wypytajcie o jego kompanów. A ja idę się rozejrzeć. Idzie ktoś ze mną?
Osiłek zarzucił młot na ramię, splunął w stronę zielonej pokraki i trzymając w lewej dłoni pochodnie ruszył na obchód jaskini i przyległej do niej korytarzy.
Zamierzał sprawdzić wszystkie korytarze, najpierw nasłuchując odgłosów z nich dobiegających, a później sprawdzić pierwsze kilkanaście, kilkadziesiąt metrów.
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline  
Stary 08-02-2014, 21:30   #65
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
- Wystarczy, krasnoludzie. W ten sposób raczej nie zmusimy go do współpracy. - stwierdził bard podchodząc do Yorna, który mimo słów niziołka nie zamierzał odpuścić wątłej kreaturze. Cóż, do świetnych dyplomatów krasnoludy nigdy nie należały, a już na pewno nie Yorn. - Eghem... - chrząknął przykładając pięść do ust. - Eldon Scatterwind, do Twoich u... no dobra, darujmy sobie rozbiegówkę. Znasz dobrze te podziemia? - zapytał retorycznie. Kobold z pewnością mieszkał gdzieś w tej okolicy, być może był członkiem większego plemienia jak słusznie Grunald zasugerował. - Moi przyjaciele mają paskudną skłonność do mordowania wszystkiego co się rusza. Jakby tego było mało; motywem przewodnim tej zbrojnej kompanii jest stara jak świat zasada ,,pierw zerżnij, później zarżnij". - bard uśmiechnął się pod nosem, po czym sięgnął po swoją ręcznie struganą fajkę. Pyknął dwa razy wypuszczając kłęby dymu prosto w twarz kobolda niczym zły gliniarz. - Tak się składa, że jestem jedyną osobą, która powstrzyma ich przed zgwałceniem Ciebie. Radzę tylko uważać na tego tam łysego z brodą. - wskazał kiwnięciem głowy mnicha. - Przewrotny jegomość... - wyszczerzył zęby. - ...więc jeśli chcesz zachować nienaruszony zad to radzę Ci ze mną współpracować. - pogroził palcem. - Gdzieś w tych podziemiach zaszyła się suka warta 500 sztuk złota. Czaromiot z człeczego plemienia, z pewnością będziesz mógł nas do niej doprowadzić.

Dopiero teraz Eldona olśniło, że przesłuchiwany kobold niekoniecznie mógł zrozumieć całe jego przemówienie. W końcu te dzikie bestie rzadko odwiedzały świat ponad, a i inteligencją nie grzeszyły, co raczej wykluczało ich zdolności poznawcze. - Mówisz we wspólnym? - dodał na sam koniec.
 
Warlock jest offline  
Stary 08-02-2014, 23:21   #66
 
Demoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodze
Cała banda powoli zaczęła dostrzegać komizm sytuacyjny, kiedy gnom zjawił się bezszelestnie za plecami niziołka. Trójka kurdupli, właściwie - wszelkiej maści kurdupli, otoczeni wszelkiej maści zabijakami z toporami i mieczami w rękach. I to trójka kurdupli właśnie próbuje mówić, co mają robić. No cóż.

Danny wychylił się zza ramienia Eldona, naśladując duchy które robiły mu to co chwilę, po czym - wystraszywszy go tym samym - wyszeptał mu do ucha kilka słów:
- Skoro zna parę słów i mówi je sam do siebie, to zna nasz język. Mimo to posłuchaj swojego brodatego przyjaciela. Gdzieś tu jest ich więcej, a my nie musimy przeciągać tej struny. A tym bardziej nie musimy zdradzać mu naszego celu. - Dodał głośniej, nawiązując z niziołkiem kontakt wzrokowy.

Przestąpił kilka kroków tak, aby stanąć obok niego, po czym schyliwszy się lekko zwrócił się do tej pokracznej jaszczurki, wyciągając doń w opiekuńczym geście dłoń:
- Jesteś z nami bezpieczny, smoku. Mój mały przyjaciel mówi o zabójcach, którzy przyszli do tej kopalni by wybić was wszystkich. Jesteśmy im przeciwni. Pójdź z nami, pokażemy ci gdzie ich spotkać, aby twój lud z naszą pomocą mógł stawić im czoła.

Uśmiech który posłał koboldowi wyglądał tak prawdziwie i tak naturalnie, że niektórzy członkowie kompaniji zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem gnom rzeczywiście nie jest koboldzim przyjacielem. Jednak każdy w mig złapał, że to ściema i to grubymi nićmi szyta. Wszak jedyni zabójcy, którzy przyszli tu kogoś wytłuc to oni.

Używam Blefu i Dyplomacji, próbując nastawić kobolda do siebie przyjaźnie.
 

Ostatnio edytowane przez Demoon : 08-02-2014 o 23:27.
Demoon jest offline  
Stary 09-02-2014, 03:24   #67
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Mnich zjawił się na końsu całej tej zbrojnej ekipy cichuteńko, jak gdyby nigdy nic. W odpowiednim czasie zamierzał dorwać brodaczy i popytać ich o zwyczaje tych bestji, co je zostawili za zaporą bo ku jego zdziwieniu owe besie po odejściu drużyny ucichły zupełnie. Krasnoludy, jako znawcy podziemnego życia powinny go oświecić. Po przybyciu usłyszał słowa kompanijnego dyplomaty. Szybko dostrzegł kobolda i zrozumiał. Dla lepszego efektu na jego brodatej facjacie pojawił się obleśny banan zwiastujący, że ów osobnik ma niewątpliwą ochotę na małe rane wu z koboldem. Zbliżał się ku zielonoskóremu powoli, niczym tygrys gotowy w każdej chwili rzucić się na swoją ofiarę. Stanąwszy za Eldonem pochylił się i powiedział tak, by kobold usłyszał.
- Przypadkiem usłyszałem, że ten tutaj jegomość ma chęć na małe co nie co. Tak się akurat składa, że mnie okrutnie swędzi.... no wiesz. Po co czekać? Daj mi go na godzinkę. Przecież byłem grzeczny i zostawiłem sołtysa w spokoju.
Oczywiście słowa te były częścią przedstawienia, aby namówić kobolda do współpracy po dobroci.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 09-02-2014, 11:17   #68
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Duda był w dobrym humorze, co łatwo było rozpoznać, bo pogwizdywał cicho mamrotał coś pod nosem. Jedna Netka wiedziała, że gdyby była sposobność to uraczyłby wszystkich jakimś występem na swoich dudach, no ale nie można mieć wszystkiego. Nawet mu jakaś taka atmosfera zagrożenia nie udzieliła się zbytnio. Przeciwnie, wyjął zza pazuchy fajkę i nabił ostrożnie, bo tytoń też kurwa się kończył. Skrzesał ognia i zakurzył... Eh nie ma to jak porządna machorka. Pociągniesz bracie raz i włosy w nosie się skręcają z radości. Wypuścił koślawe kółko z czarnego niemal dymu i poprawił zarzuconą Słomkę na ramieniu.

Kiedy zobaczyli jaskinię i taplającego się w bajorku kobolda, Duda znowu ostrożnie stuknął cybuchem o skałę, wytrzepując resztki popiołu, po czym rozejrzał się pilnie. Kompani słusznie zauważyli że gdzie jednego skurwiela z tej brygady tam ino patrzeć trzydziestu kumpli w zasadzce. No ale na razie nikogo nie dojrzał, więc włączył się do dyplomatycznej rozmowy.
- Czyja to czaszka obszczymurze zasrany! – warknął na wstępie. – Gdzieś ją znalazł, co?! Kiedy?! Do kogo należała? Nie do kobitki... ee... szamanki? – nagarnął tak by kozi syn zrozumiał. I stając obok Yorna uśmiechnął się uprzejmie i podsunął koboldowi Słomkę pod nos, po czym błysnął przekrwionymi oczami – I dobrze się kurwa zastanów, jak będziesz chciał na którekolwiek pytanie odpowiadać „nie wiem”...
 
Harard jest offline  
Stary 09-02-2014, 15:59   #69
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Borys przysłuchiwał się rozmowie kompanów coraz bardziej zaniepokojony. W końcu odsunął Quinna na stronę i szepną, tak, aby reszta ich nie słyszała.

- Kurwa, Quinn miałeś racje. To są pedały! A przynajmniej większość z nich! Trzeba uważać na własne dupy, bo nie wiem czy ten psowaty kurdupel wystarczy na nich wszystkich, nawet jak będą go brać pospołu! -

Borys spojrzał na pokraczną istotę, otoczoną rozjuszonymi dewiantami niemal ze współczuciem.

- A mówiłem Ci, że trzeba było kupić ten dziwny ochraniacz, do tego szalonego kowala. Teraz byłby jak znalazł! -
- No. A te robale, coś je jeszcze nie dawno ujeżdżał, biegały by za twoim tyłkiem przez całą te posraną kopanie! -
- Co tam robale. Ja tu o cnocie naszej mówię! -
Kompan popatrzył na Schwanza dziwnie, może zaskoczony, że w ogóle zna takie słowa.
- Rób, co chcesz, ale dopóki oni żyją, to ja śpię do ściany! -

Wygłosiwszy swoją opinie, ruszył za Grunaldem. Nie to, żeby uważał go za lepszego od całej reszty, ale puki co, był w swej wędrówce sam, a to oznaczało, że łatwiej będzie się pilnować, żeby nie mieć go z tyłu...
 
malahaj jest offline  
Stary 10-02-2014, 23:11   #70
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Neth stała na uboczu obserwując zbiegowisko, była już bliska wykrzesania z siebie odrobiny współczucia dla kobolda, ostatecznie jednak porzuciła tą myśl bo nie przepadała za wysiłkiem emocjonalnym.
Dłubała sobie pod paznokciem gapiąc się w rozwarte strachem oczy i nie mogła pozbyć się wrażenia, że gadzina wygląda jak bachor pozostawiony na przydomowym podwórku. "Skarbie masz tu zabawkę, pobaw się grzecznie, pochlap w kałuży i poczekaj aż mamusia wróci." A w takich opowieściach matula ma zazwyczaj dziesięć stóp wzrostu i wilczy apetyt.

Nie zamierzała zagadywać pokraka, było tam już wystarczająco tłoczno. Oparta ramieniem o wilgną skałę przysłuchiwała się mimo woli gadce Dużego z Małym, jak ich ochrzciła w myślach ku własnej wygodzie.

- Wy się boicie o swoją cnotę? - wcięła się w wywód Borysowi. - To co my dziewczyny mamy powiedzieć, hm? - ostatni wyraz babskiej solidarności poparła strzeleniem z brwi w kierunku Colberta i posłaniem mu przerysowanego całusa.
 
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172