| Pomysły są dwa.
1) Znajdujemy MG, lub jedno z nas nim zostaje na stałe.
2) Rolę MG pełnimy po kolei. Każde z nas przez tydzień, albo przez trzy tury, albo przez jedna turę, potem następne, potem następne. I tak to idzie w kółko.
Pierwsze rozwiązanie ma parę plusów:
a) spójność rozgrywki
b) spójność stylu MG
c) pozostali się bawią jako gracze
oraz minusów: jedno z nas najpewniej zostanie MG (ochotnicy?) a tak czy inaczej musimy wciągnąć w rzecz moderatorów. No i co, jak wróci Jarek?
Drugie rozwiązanie podoba mi się bardziej, mimo oczywistych minusów, będących zaprzeczeniami plusów pierwszego rozwiązania (spójność rozgrywki i stylu MG leży, zmiany MG powodują, że zabawa graczy jest nieco mniejsza).
Oto jego zalety:
a) jak wraca Jarek, to spokojnie możemy podjąć rozgrywkę dalej, właściwie "bezszwowo" i bez kłopotu
b) jesteśmy na tyle dużymi dziećmi, że spokojnie sobie poradzimy z wypracowaniem systemu zmian, kogo kolej na mistrzowanie itp.
c) Mistrzowanie na zmianę może być całkiem zabawne! Tak naprawdę polega to na zgraniu pomysłów, wymyśleniu sobie, CO się stało, oraz wymyśleniu co POZOSTAŁA dwójka wymyśliła, że się stało i powiązaniu wszystkich trzech wersji w całość.
d) nie ma problemu z ewentualnym odwróceniem nieporozumień - sen. "Budzicie się i stwierdzacie, że od momentu rozmowy z księdzem w kościele, tak naprawdę spaliście!"
Czekam na Wasze opinie.
To nie jedyne pomysły, jakie mogą tu paść, jak macie swoje, to zapraszam! |