Widok, a przede wszystkim słowa wypowiedziane przez łowcę, na nowo rozbudziły nadzieje Eusebia na wyprawę. Nie zmrużyłby oka w jaskini, nie w taką noc...
Był przyzwyczajony do trudów i ascezy. Kęs suszonego mięsa darowany mu wcześniej przez Ralfa i łyk spirytusu w zupełności wystarczyły, by zregenerował siły. Żadna przeklęta burza czy ciemność nie powstrzyma go od pełnienia służby wobec Sigmara. Stanął przed Gerhardem... - Magia, Panie...? - zapytał bez strachu. Nie był zabobonny, niejedno już widział w czasie żywota i swojej posługi. Jeśli jakieś chaotyczne siły działają w lesie, potwierdza to tylko boską wolę, która zaprowadziła go do tej krainy. Wyczytał z twarzy mężczyzny, że miał rację.
Zelota gotów był samojeden wybiec w mrok na spotkanie upiorów. Zaniósł w myślach dziękczynne modły do Młotodzierżcy za wszelkie doznawane dziś łaski. Rozpalonym wzrokiem spoglądał na drużynę, zdawało się, że i płomienie ogniska buchnęły w górę. Fanatyk poprawił rzemienne wiązania skórzanej kurty, gwałtownym ruchem zważył w ręku swój oręż, potwierdzając, że wstąpiły weń nowe siły... - Nie traćmy czasu! Ruszajmy stąd co rychlej! To noc czynu! |