Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2014, 18:32   #50
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Kilka pojedynczych strzałów wyrwało ją z zamyślenia, a raczej otępienia, w którym trwała od jakiegoś czasu, stojąc oparta o odrapany, szary mur w jakiejś bocznej uliczce. Po chwili ciszy usłyszała kolejne strzały, tym razem serię, może z karabinu maszynowego? Nie znała się na tym. Wystraszona, odruchowo schowała głowę w ramionach. Zaraz jednak strach przegrał z ciekawością i nadzieją, bo przecież ktoś musiał te strzały oddać celując do kogoś innego, a to oznaczało, że byli tu ludzie, że nie była sama w tym przerażającym, opustoszałym mieście.
Podeszła ostrożnie do końca ściany i wychyliła się zza budynku, za którym się chowała. Spodziewała się wielu rzeczy, ale do cholery nie tego!
Ulicą szło kilku mężczyzn w mundurach hitlerowskich żołnierzy. Annabelle potrząsnęła głową z niedowierzaniem. A to nie był jeszcze koniec. Ta mała, nazistowska armia składała się z umarlaków… żywych trupów… zombie! Kobieta czuła się jak bohaterka jakiegoś taniego horroru, najwyżej klasy B. Bohater takich filmów nigdy jednak nie był sam. Przydałaby się jakaś seksowna blondynka, umięśniony przystojniak i jajogłowy, najlepiej murzyn lub azjata. Zaśmiała się głośno na tę myśl, ale jej śmiech został zagłuszony przez kolejną serię strzałów, co pozwoliło jej wrócić do rzeczywistości, czy może raczej koszmaru, w którego centrum się znajdowała. Strzały mieszały się z przeraźliwymi, nieludzkimi okrzykami bólu. Gdy złowroga mieszanka dźwięków umilkła do uszu Any dobiegł żołnierski rozkaz wypowiedziany zdecydowanym, chrapliwym głosem - Znaleźć ją dla najwyższej kapłanki, znaleźć dla naszej Papieżycy. Was warten Sie noch?
Mała armia zombie-nazistów zaczęła przeszukiwać samochody i budynki znajdujące się zaledwie kilkanaście metrów od niej, a słowa jednego z nich odbijały się echem w jej głowie.

Znaleźć ją dla naszej kapłanki…

Znaleźć…

Znaleźć dla naszej Papieżycy…

I wtedy wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Szaloną, koszmarną i nieprawdopodobną, ale jednak całość. Karta tarota, którą znalazła w swoim mieszkaniu, wiadomość o śmierć Laury Szczęściary, podejrzenie, że może być jej małą, zaginioną siostrą, egzekucja w księgarni… a zaczęło się w momencie, gdy znalazła kartę, kartę z wizerunkiem papieżycy.

Znów ogarnęło ją paraliżujące przerażenie, nie mogła sobie jednak na to pozwolić, wola przetrwania kazała jej biec. Puściła się więc biegiem zostawiając za plecami martwych hitlerowców. Biegła szybko, najszybciej jak potrafiła. Biegła nie zastanawiając się, dokąd właściwie ma pójść. W końcu opadła z sił i osunęła się na podłogę z trudnością łapiąc oddech, co było spowodowane długim biegiem i silnym przerażeniem. Kiedy już ochłonęła na tyle, by zacząć zauważać gdzie jest zorientowała się, że znajduje się w małym opuszczonym sklepie ze starymi meblami. Rozejrzała się po wnętrzu i uznając, że jest tu zupełnie sama usiadła na wielkim bordowym fotelu i zaczęła grzebać w torebce, którą wciąż miała przewieszoną przez ramię. Po chwili wyciągnęła z kalendarza ową przeklętą kartę i z całej siły cisnęła ją w kąt obserwując jak papieżyca wsuwa się po zakurzonej podłodze pod drewniana komodę.
Musiała odpocząć, choć przez chwilę. Skuliła się w fotelu.
Kilka minut odpoczynku, a potem zacznę zastanawiać się, co dalej – pomyślała, gdy powieki zaczęły jej opadać.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline