Fliza
No trafić faktycznie nie byłoby trudno - pomyslał Marco patrząc na niskiego krasnuluda, którego jak w popularnym powiedzeniu "łatwiej przeszkoczyć niz obejść" ,ale jakoś postanowił nie mówić tego na głos.
- Jesteście pewni mocy tej trucizny ?- spytał raczej retorycznie.
Gdy jego kompani skineli głowami, wzruszył tylko ramionami i skierowali się wszyscy w stronę karczmy. Mgła wciskając się pod kubraki ziębiła ciało i powodawała, że wzdragał się nieznacznie.
Cholera wie skąd się wzieła, niby kropiło, ale w końcu nie aż tak by spowodować powstanie takiego gęstego tumanu. Postanowił natrzeć po powrocie do karczmy cięciwę kuszy sadłem i przetrzeć dobrze szmatą z oliwą mechanizm. Byłoby głupio gdybyew decydującym momencie coś się zacięło.
Przyspieszył nieco kroku zrównując sie z towarzyszami.