Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2014, 11:15   #98
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Fakt dotarcia do jaskini ucieszył i trochę zaskoczył Ralfa. Już dawno stracił pewność czy kierował grupę we właściwym kierunku. Ostatnio zaczął mieć wątpliwości czy w ogóle to on się poruszał, czy świat wokół niego się przemieszczał. Koniec końców udało im się odnaleźć schronienie, w którym mogli wyschnąć i zregenerować siły, chociaż w małym stopniu.

Pojawienie się łowcy potworów, a raczej słowa, jakie wypowiedział roztrzaskały na kawałki chwilowy i jakże kruchy spokój. Banita zaczął sobie pluć w twarz. Nie powinno go tutaj być. Z najemnikami jedynie oddalał się od wioski. Powinien być przy rodzinie. Powinien ją ochraniać. Musiał wracać. Jeśli miał zginąć wolał zrobić to w słusznej – jego zdaniem – sprawie.
Ciało protestowało. Nie miało zamiaru podejmować kolejnego wysiłku. Było już na skraju wytrzymałości. Umysł jednak przejął nad nim pełną kontrolę. Teraz nie można było poddać się zmęczeniu. Trzeba było działać.
Mężczyzna zebrał swoje rzeczy. Upewniwszy się, że wszystko jest na właściwym miejscu stanął przy wyjściu z jaskini. Krew w jego żyłach wrzała. Był gotowy do walki. Do wyrżnięcia upiorów w pień, choćby za cenę własnego życia.
– Byłeś gotów przynieść mi tuzin czerepów. Teraz wystarczy jak co najmniej tyle roztrzaskasz. – zwrócił się do Eusebia.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline