Morte wstała z podłogi z pomocą Darena. Uśmiechnęła się szeroko, masując ukradkiem obolałe pośladki. Na zadane pytanie odparła tylko: Mały wypadek, nic mi nie jest, dziękuję. Zakłopotana zauważyła, że nie zabrała ze sobą sakiewki z pieniędzmi. Wsunęła Darenowi do ręki jeden z niebieskich koralików i szybkim krokiem ruszyła do jadalni.
Podeszła do lady, przeciskając się między ludźmi. Odebrała dużą porcję pieczeni i potoczyła wzrokiem po zebranych w jadalni. Dostrzegła Irith w towarzystwie gnoma. Podeszła do nich i z szerokim uśmiechem dosiadła się, nie zważając na ścisk przy stole. -Dzień dobry, Irith. Dobrze spałaś? - I nie czekając na odpowiedź, zwróciła się do Wojciecha z wyraźną chęcią poznania go. Na jej twarzy cały czas gościł przyjazny uśmiech.
Póki co nie myślała zbyt wiele o samej kopalni. Wciągała ją poznawanie innych, zabawa i beztroska. Liczyła, że o poszukiwaniu złota dowie się w swoim czasie. |