Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2014, 07:51   #26
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Byku wysiadł z auta i przeciągnął się aż chrupnęło w kościach. Skoro każdy wiedział co ma robić to czas się brać za działanie. Wskoczył na pakę sięgnął kanister i swój improwizowany zestaw narzędziowy. Dotankował auto tym co było w bańce jako lejek wykorzystując obciętą butelkę po coli. Z przyzwyczajenia sprawdził poziom oleju w silniku i płynu w chłodnicy. Wszystko grało. Mieli raptem pół baku a stacja benzynowa była na drugim końcu miasteczka. Nie wiedział też co tam zastaną. Na jego szczęście jakiś idiota skasował ferrari na przydrożnej latarni.



W baku powinno coś być. W pobliżu stało jeszcze parę porzuconych aut. Czas było pociągnąć. Nie myśląc wiele, wprawnymi ruchami Byku wydobył i zmontował pompkę. Sięgnął pod deskę rozdzielczą auta otwierając wlew paliwa i zaczął nudne pompowanie. Po sportowym przedłużeniu penisa przyszła kolej na stojącego kawałek dalej suva. Na fotelu pasażera siedział wścieklak będący kiedyś kobietą w średnim wieku. Jej twarz wykrzywił potworny grymas gdy rzuciła się na Sancheza. Na szczęście pasy utrzymały ją na miejscu. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Szybki cios nożem w oczodół skrócił jej cierpienia. Ta odrobina hałasu nie przyciągnęła, dzięki bogu, uwagi innych martwych. Po chwili obserwacji Byku znów zaczął napełniać kanister. Pracował tak bez większych zakłóceń już ponad godzinę gdy jego wzrok przykuł spożywczak z wybitą witryną. W środku walało się całkiem sporo staffu oraz kręciło kilku sztywniaków. Chyba nie zauważyły Byka kucającego akurat za zieloną hondą. Zaciekawiony harleyowiec pokradł się bliżej zgarniając po drodze kamień leżący na trawniku. Najbliżej wejścia kręcił się były pracownik sklepu sądząc po idiotycznym daszku przekrzywionym na lewe ucho. Nad drzwiami wisiał dzwonek mający informować o wejściu klienta. Kawałek dalej stała lada z kasą. Plan był prosty. Byku rzucił kamieniem w dzwonek by zwrócić uwagę wścieklaka na drzwi. Następnie w kilku susach przesadził wybitą witrynę i dopadł sprzedawcy. Z całej siły wbił mu śrubokręt w podstawę czaszki. Chrupnęło, trup padł jak ścięty.
Kolejne dwa zdechlaki do tej pory kręcące się przy lodówkach ruszyły w kierunku Sancheza. Byku zaś z biegu przeskoczył ladę. Chciał w ten sposób odgrodzić się od niezbyt inteligentnych przeciwników i zyskać parę sekund. Niestety nie dostrzegł zdechlaka który leżał sobie spokojnie wzdłuż kas. Tuż po wylądowaniu truposz chwycił za kostkę chwiejącego się jeszcze Byka przewracając go i kąsając w łydkę. Na szczęście gruba cholewa motocyklowego buta wytrzymała. Harleyowiec po raz pierwszy od paru dni poczuł ukłucie strachu. Kurwa zaraził mnie! - myśl szybsza niż błyskawica przemknęła mu przez głowę. Potworny pysk unosił się właśnie do powtórnego ukąszenia gdy Sanchez z całą siłą na jaką było go stać kopnął go swym okutym butem. Łeb wygiął się pod nienaturalnym kątem. Po paru szarpnięciach udało mu się uwolnić drugą nogę z uchwytu martwiaka. Dwa ostatnie wścieklaki były już prawie przy ladzie gdy Byku podniósł się na nogi. Pierwszego, niegdyś otyłego mężczyznę po 40 z plakietką kierownik, chwycił za ramię i przyciągnął bliżej wbijając mu pod brodę swój nóż. Wyszarpnął go i odskoczył by nieco zwiększyć dystans do ostatniego z truposzy. Wścieklakiem była tym razem starsza pani w kwiecistej garsonce. Z tym charakterystycznym jękiem kuśtykała ku harleyowcowi. W mordę co ja się babci boję? pomyślał Conrad. Chwycił pewniej nóż, doskoczył z drugiej strony lady chwycił staruszkę za włosy uderzając jej głową o blat i praktycznie przybił ją do niego. – Tfu - splunął siarczyście. - Tępe chuje!. Sanchez odczekał chwilę ciekaw czy pojawią się kolejni przeciwnicy zwabieni odgłosami walki. Nikt jednak nie nadszedł. Byku w tym czasie rozejrzał się dokładnie po sali sklepowej. O tyle o ile sam sklep przedstawiał sobą opłakany widok to drzwi na zaplecze były zamknięte. Przeszukał więc szybko szczątki kierownika wyciągając z kieszeni spodni pęk kluczy. Jeden z nich miał przyczepioną fiszkę z napisem magazyn. Motocyklista wyszarpnął z czaszki sprzedawcy śrubokręt i raz dwa podskoczył po swoją skrzynkę narzędziową. Z tylnego siedzenia hondy przy której pozostawił narzędzia wygarnął 2 duże torby sportowe. Były pełne jakichś szmat więc szybko je opróżnił rozrzucając fatałaszki po ulicy. W torbie wylądował zestaw Byka wraz z pompką oraz 2 torba. Lampkę warsztatową przyczepił do górnej kieszeni kurtki chwycił bańkę z paliwem i ruszył plądrować.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.

Ostatnio edytowane przez cb : 14-02-2014 o 07:53.
cb jest offline