Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2014, 16:20   #11
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Kontynuacja posta Kaitlin

Augustus westchnął delikatnie. Rozczarowała go nieco. Spodziewał się większego opanowania, może zbicia jego pytania w jakiś kreatywny sposób. To była raczej przewidywalna reakcja. Nudna. Choć może...
- Da się zabić jeśli dalej będzie taka nieostrożna. - mruknął, wstając od stołu, i podążając za kobietą - Nie mogła wymyślić lepszego sposobu na zwrócenie na siebie uwagi... - dodał pod nosem, kontynuując spokojnym krokiem. Możliwe było że jej reakcja wynikała z zagrożenia które na nią czekało. A jeśli tak… to Augustusowi udało się znaleźć prawdziwie interesujący egzemplarz. Ludzie obecni w tawernie rozstępowali się przed nim, z wyraźnym niepokojem.
Gdy Augustus wyszedł ujrzał ją z łukiem i strzałą w jednej dłoni, drugą zaś śpiesznie odwiązującą swojego konia. Ledwo elfka go usłyszała odwróciła się i w mgnieniu oka wymierzyła do niego z łuku, naciągając strzałę na cięciwę. Zastygła tak na moment nim zorientowała się że to tylko on i że jest sam. Opuściła broń i przyciągnęła nieco do siebie swoją klacz. Zwróciła twarz w bok coś mówiąc pod nosem z wyraźną złością, choć w obcym języku.
- Vith'ez mal'ai, ele xunus usstan tangis'xo'al?! (Cholerny idiota, czemu w ogóle próbowałam?!)
Zatrzymała w końcu swoje spojrzenie na Augustusie i nerwowo zacisnęła dłoń na wodzy, w milczeniu oczekując aż podejdzie. Niby należały mu się jakieś wyjaśnienia nim odjedzie.
Mężczyzna zbliżył się spokojnie, w milczeniu. Zaczął pracować nad uprzężą swojego wierzchowca, zupełnie jak gdyby się nad czymś zastanawiał. W końcu westchnął.
- Całe miasto będzie zapewne wiedzieć że unikasz drowów przed końcem dnia. - powiedział - Jeśli planowałaś się przed nimi ukryć, nie do końca ci to wyszło. - zatrzymał na moment dłonie, po czym zdjął ochronny materiał z ostrza swej glewii, przytroczonej do konia. - Co dokładnie chciałaś uzyskać? - zapytał delikatnie. Wydawało się że nie przejmuje się całą sytuacją. Był nieludzko wręcz spokojny, w przeciwieństwie do jego konia, który próbował mu się wyrwać, ze rżeniem. Pogładził go spokojnie po karku, nie patrząc w stronę elfki.
- Nikt mnie tu nie zna więc i nikt nie będzie wiedzieć czego, lub kogo unikam. Być może miałam dość twojego towarzystwa? Albo tej zatęchłej, śmierdzącej nory! Co chciałam uzyskać? - drowka uniosła nieco głos. - Co TY chciałeś uzyskać mówiąc wszystkim kim jestem? Nie wiesz że ściany mają uszy? Niby po co ukrywam twarz za tym kapturem, abyś jedną wzmianką wszystko to puścił w diabły? Nie obchodzi mnie czy komuś wydam się podejrzana. Chciałam tylko zachować pewną anonimowość, ale jak widzę łatwiej byłoby mi samej. - Tilyel aż tupnęła ze złości, lecz wtedy zamilkła ściągając usta ze zmartwieniem. Dopiero po chwili wróciła wzrokiem do Augustusa, czasem zerkając czy aby ktoś nie wychodzi z tawerny. Wiedziała że sama sobie tutaj nie poradzi. Potrzebowała kogoś kto mógłby prowadzić ją przez świat ludzi i chociaż on już dał plamy to jedno wciąż przemawiało za nim. Był posłuszny, słuchał jej i zdawało się że nie zdradzi. Bynajmniej nie do czasu tortur.

Augustus, uspokoiwszy konia, odwrócił się w końcu do niej.
- Zachowałaś anonimowość. Ludzie tutaj nie dbają w najmniejszym stopniu o twoją rasę. To że nie chcesz być znaleziona zapamiętają. - westchnął ponownie. Ta kobieta naprawdę nie rozumiała jak działało ludzkie podziemie - Najbezpieczniej byłoby opuścić tę okolicę. - prychnął delikatnie - Co takiego zrobiłaś żeby wpaść w taką panikę? Ten drugi drow rekrutuje najemników. Gdyby chciał zapolować na ciebie sekrecie z całą pewnością by tego nie robił. Gdybym nie zapytał nie zorientowałabyś się w ogóle że istnieje! - teraz on uniósł głos na moment, ale uspokoił się niemal natychmiast. Gniew tylko częściowo był udawany. Gdyby faktycznie mroczny elf na zapleczu na nią polował, nie pozwoliłby jej wyjść. A na pewno nie pozwoliłby jej dojść do koni. Przesadzała. A Augustus wiedział o czym mówił. Mógłby udzielać lekcji w paranoii. - Oboje ponosimy tutaj winę. Ale ponieważ przeszłości nie zmienimy, pozostaje nam uporać się z konsekwencjami. - wrócił do oporządzania swojego wierzchowca.

Od tych jego mądrości, elfkę zaczynała boleć głowa - tak nie mogła już ich słuchać. Dalsza rozmowa zdawała się bezsensowna z kimś zawsze przekonanym o wyższości swoich słów. Zaczynała mieć go dość.
- Nie mam zamiaru z Tobą dyskutować. - Odpowiedziała wyjątkowo starannie, a jej czerwone oczy zdawały się emanować jakimś chłodem. Nagle uciekły w bok, jakby z zawodem. - Ale wciąż Cię potrzebuję. Bardzo.. - urwała na moment i wróciła spojrzeniem ku jego oczom. - Wrócisz tam i dowiesz się wszystkiego o tym drowie. Proszę. - rzekła miękko, choć tak stanowczo jakby wydała mu rozkaz. Tilyel na prawdę chciała wiedzieć co robi tu ten drow, ale szczerze wątpiła by Augustus miał jakiekolwiek szanse zdobyć dla niej jakieś informacje. Jeśli posłuchałby mogłaby w spokoju zniknąć i odjechać w nieznane, a on zapewne sprowadziłby na siebie kłopoty. Nic o niej nie wiedział więc nawet gdyby go torturowano, niewiele mógłby zdradzić.

Augustusowi przed oczyma stanął jego brat, Alexander. Wydawał się kręcić przecząco głową.
- Zgiń, przepadnij, maro. Nie macie już znaczenia. - wyszeptał niemalże niesłyszalnie wojownik. Było niemalże oczywiste że elfka próbowała nim manipulować. Wykorzystać go do własnych celów, jak zbędnego pionka. Nie winił jej. W jej sytuacji postąpiłby tak samo. Odwrócił się w stronę Tilyel.
- Jeśli mam to dla ciebie zrobić… potrzebuję więcej informacji. - uniósł dłoń, jak gdyby spodziewał się protestów - Wyciągnięcie informacji z kogokolwiek nie jest łatwe, a jeśli miałbym się dowiedzieć kim ten drow jest, muszę wiedzieć czego szukać. - spojrzał jej prosto w oczy, a jego spojrzenie gorzało jakimś dziwnym płomieniem. Nie zapomniał konsekwecji swej ostatniej nieostrożności. - Nie zapominaj że ja również mam swoje sekrety i swoich wrogów. Wszystko co robię dla ciebie stanowi zagrożenie również dla mnie. - westchnął. Postanowił że na razie będzie podążać za jej małą grą. Odrobina rozrywki dobrze mu zrobi. - Czego chcesz żebym się dla ciebie dowiedział. - zapytał.
Elfka uniosła lekko twarz, a jej warga nieco drgnęła.

- Dowiedz się kim jest i z jakiego domu pochodzi. Jak długo jest na kontynencie i jeśli się uda jakie ma w tym cele. To wszystko. - Odparła zwięźle, patrząc wciąż w ten sam sposób. Szczerze mówiąc miała już tak dość tej jego przemądrzałości że chciała by tamten drow potraktował go jak szpiega, a nagrodą za głupotę Augustusa byłaby mozolna i bolesna śmierć.

- Wszystko… tak? - westchnął ponownie i zdjął hełm. Przetarł oczy, jak gdyby nagle niezwykle zmęczony. Zastanawiał się cicho w myślach jak tak naiwna osoba mogła przetrwać na szlaku tak długo. - Uratowałem ci życie, a ty nie udzieliłaś mi o sobie tylu informacji. Dlaczego uważasz że tamten będzie bardziej rozmowny? Albo, na tę sprawę, że będzie mówić prawdę? - zapytał rzeczowo.

- To już zależy tylko od twojej inteligencji… - złapała niespokojny oddech, a jej spojrzenie zdało się bardziej wyrozumiałe bo doszła do wniosku że zamiast go karać mogłaby jeszcze nieco wykorzystać, może jeszcze do czegoś się przyda. - Doceniam to jak mi pomogłeś.. ale możemy stąd odjechać? - westchnęła tracąc wyraźnie ze swojej pewności siebie.

Augustus zawahał się na moment, wyraźnie coś rozważając. Wyglądało to tak jak gdyby Tilyel zapomniała o swojej prośbie z przed sekundy. Nie przeszkadzało mu to. Na pewno nie tracił wiele nie mieszając się do spraw mrocznych elfów. W ciszy, planował przyszłą trasę.

- Zastanawiam się, przed kim tak uciekasz... siostro. - Niespodziewany głos rozbrzmiał zupełnie z nikąd. Tilyel odwróciła się z napiętym lukiem, z cięciwa przytknięta do kącika ust, ze słonym jej posmakiem w nich. Jednak właściciela tegoż nigdzie nie było... a głos wybrzmiał jakby... wewnątrz jej umysłu…

- Xsa faer! (cholerna magia!) - Drowka jęknęła pod nosem w niepokoju, a jednak po chwili ochłonęła. Tajemniczy głos nie mógł znać prawdy, inaczej by nie pytał. Czy tym razem szczęście się do niej uśmiechnęło? Chciała w to wierzyć.

Widząc jej ruch Augustus również drgnął, wyszarpując miecz z pochwy, i obracając się w tym samym kierunku. Nie zobaczył jednak niczego… Zbyt przypominało mu to inne wydarzenia, dalece bardziej niebezpieczne niż jakiś nic nie wart mroczny elf.
- Co się stało? - zapytał. Wyglądał na zaniepokojonego jej gwałtowną reakcją. Obserwował całą okolicę, wyraźnie spięty.

Elfka miękko przytknęła otuloną rękawicą dłoń do ust Augustusa.
- Ciiii… - Wyszeptała do niego wciąż ostrożna, nie odrywając spojrzenia, a jednak opuszczając nieco łuk. Jej głos zmienił barwę z delikatnego na zaintrygowany, może nawet nieco figlarny, ale i bardziej pewny siebie. Nawet jeśli była pełna obaw, wciąż miała w sobie jakąś nieskończone źródło siły i determinacji. Mroczni szanowali tylko silne charaktery, odrzucając słabych na pastwę pisanego im przeznaczenia.

- Dos xun naut zhaun nindel ol zhah niss'nir d'Axxegarthllegh, ulu sultha foluss' karliik xuil dosst wh'lien? (Nie wiesz że to brak kultury, wchodzić między czyjeś myśli ze swoimi szeptami?) - podjęła rozmowę z obcym.

- Tsk. - mruknął z delikatną irytacją Augustus. Nie przywykł do tego by traktowano go niczym dziecko. I, co było bardziej frustrujące, nie był to dotyk nieprzyjemny…
Z zamyślenia wyrwała go elfka rozmawiająca w swoim najwyraźniej rodzimym języku… z powietrzem. Odsunął delikatnie jej dłoń, i powrócił do swego wierzchowca. Wziął do dłoni swoją glewię, podpierając się drzewcem.
Były dwie możliwości: Albo jego towarzyszka oszalała, i postanowiła odbyć krótką pogaduszkę z urojeniami, albo w grę wchodziła magia. A jeśli w grę wchodziła magia, to zapewne i drow który chciał ich wcześniej zatrudnić. W takim wypadku, Augustus wolał być gotowym. Jeśli nie do walki, to do ogłuszenia swojej towarzyszki zanim zrobi sobie krzywdę. Na razie, obserwował. A było co obserwować… Odgonił irytujące myśli szybkim potrząśnięciem głową. Uczynił również mentalną notkę by znaleźć sposób na nauczenie się języka mrocznych elfów. To jak łatwo Tilyel mogła mieć przed nim sekrety irytowało go. I jednocześnie nieco niepokoiło.

- Przestań... Twój przyjaciel zdaje sie nie rozumieć. - Coś na kształt rozbawienia przebrzmiało w głosie pojawiającym się wewnątrz umysłu elfki.

- Natha abbil? (Przyjaciel?) - zakpiła - Uk zhah er'griff natha weafl ste'kol, naubol mzild. ( On jest tylko użytecznym narzędziem, nic więcej.) - Urwała na momencik i zerknęła na Augustusa, ostrożnym wzrokiem, tylko na moment by oprzeć dłoń na biodrze i wrócić do rozmowy. - Lu''zil whol l'ssuth, dro zhah retlah d'ssuthe. Nindol zhah ussta tonaik el'inssrigg lu'fol kyon'nehr ilythiiri nindel gumash thwart ussta juss'a. Mzild isintolen wun vel'bol dos phuul xundus ji feir dal delmah? (A co do ucieczki, życie jest pełne ucieczek. Moją jest ta brudna karczma i jakiś nieostrożny drow który mógłby pokrzyżować moją misję. Bardziej interesuje mnie co Ty robisz tak daleko od domu?)

- To nie miejsce i nie czas na takie wyznania. Może kiedyś, przy butelce dobrego wina, gdy oboje odłożymy prawie wszystkie sztylety. Kto wie? Strzeż się. I do zobaczenia. - Głos ucichł.

Tilyel zamrugała rzęsami nieco skołowana, rozchylając lekko usta w zamyśleniu po czym sięgnęła skroni dłonią, delikatnie przeciągając nią przez włosy i ściągając z głowy kaptur. Wydawała się zakłopotana i poddenerwowana.



“Ehh.. czemu zawsze muszę wpaść w jakieś kłopoty? Nie mam już do tego wszystkiego siły. Ile mam walczyć z całym światem próbującym mnie pokonać? Ile jeszcze nie ulegnę? Ile kolejnych dni żyć będę w ukryciu odmawiając sobie wszystkiego? Czy przeżyłam ten koszmar tylko po to by teraz rozpoczął się kolejny?”

Przeszła kilka kroczków jakby miała zatoczyć kółeczko i usiadła na trawie. Patrzyła leniwie wokół lustrując bez pośpiechu pejzaż, lecz tak na prawdę popadła w sporą zadumę. Przymknęła oczy i odchyliła twarz ku niebu, pozwalając delikatnemu wietrzykowi owiać jej skórę, drażniąc delikatnie i rozwiewając śnieżnobiałe włosy.

“Niech się dzieje co się stać ma.. chcę być wreszcie sobą. Chcę cieszyć się życiem, choćby miało zaraz się skończyć. Bez strachu…”

To rozwiązywało jeden z problemów. Augustus odłożył glewię na jej miejsce, zabezpieczając ostrze przed żywiołami. Podszedł powoli do dziewczyny, i usiadł naprzeciwko niej. Obserwował przez moment jej twarz. Wyglądała zaskakująco spokojnie, przynajmniej w tym momencie.

I pięknie. Oczywiście, nie dla przeciętnego obserwującego. Siniak zdobiący jej twarz z całą pewnością nie dodawał jej uroku. Niemniej jednak… dla Augustusa, który od lat wiódł życie pełne mordu, i tragedii, sam fakt jej istnienia, jej zdolność do zachowania spokoju, i cieszenia się chwilą, nieważne jak krótką… była niezwykła. Było to coś czego nie widział od lat, i przyniosło to dziwny spokój również jego duszy. Nawet jeżeli wiedział że nie potrwa to długo.

Wojownik potrząsnął głową, odganiając natrętne myśli. Teraz nie było na nie czasu.
- Zakładam że twoja konwersacja z powietrzem przyniosła pomyślne rezultaty. - stwierdził, a jego głos niósł ze sobą delikatną ironię.
Drowka otworzyła oczy spoglądając przez chwile na niego w milczeniu w rzeczywistości jednak analizowała wszystko co o nim wie odkąd się poznali, unikając pewnych szczegółów.

- Jak ty możesz ciągle nosić na sobie tyle żelastwa? - nagle prawie wyszeptała.

Po raz pierwszy odkąd go znała, Augustus odwrócił swój wzrok. Wydawało się że przez jego twarz przemknął cień, nie do końca wiadomo było czego…
- To… przypomnienie. - powiedział - Sama zbroja nie waży wiele więcej niż twój ubiór, ale… - przez jego twarz przebiegł wyraz żalu. Przez moment milczał - Dużo za to zapłaciłem. - powiedział w końcu. I niemal natychmiast skrzywił się wewnętrznie. Żal za przeszłością i popełnionymi błędami nic mu nie przynosił. Oprócz bólu, oczywiście. Wyglądało na to że miał problemy ze stosowaniem się do własnych rad, co zauważył nie bez ironii.

- Masz jakieś szpetne blizny? - zapytała unosząc brew, bo zrozumiała że wstydzi się zdejmować pancerz. - Jasne, lekka i wytrzymała jak pajęczyna… - dodała i powoli, z nieco kwaśną miną wstała bo wiedziała że choć słodko było ignorować wszystkie problemy, to one jej nie zignorują. - Musimy ruszać.

Przez twarz Augustusa przebiegł wyraz absolutnej furii. Powstał z ziemi szybciej niż powinno być to możliwe w normalnej zbroi płytowej, potwierdzając choć częściowo jego słowa. Jego pierwszym instynktem było rozerwanie jej na strzępy, brutalne tortury, ujrzeć jej krew i ból...

Opanował się niemal natychmiast, gdy przypomniał sobie z kim rozmawia. I gdy zorientował się że nie znał pochodzenia tych myśli. Zrobił krok w tył, potrząsając głową by uwolnić się od tych niepokojących myśli. Niewiedza nie była winą jego towarzyszki.

- Ten pancerz… - wysyczał gniewnie, postępując krok w jej stronę. Odetchnął głęboko, uspokajając się. Ilość emocji w tych słowach zaskoczyła nawet jego. - Ceną za niego była krew i dusze moich braci. - dodał spokojniej, mijając ją - Powinniśmy wyruszyć do następnego miasta. - co dziwne, jego następne słowa były wypowiedziane całkowicie rzeczowym tonem, jak gdyby ta sytuacja właśnie się nie wydarzyła. Wyraźnie, jego gniew minął równie szybko jak się pojawił. - Możliwe że tam znajdziemy jakieś zatrudnienie. - podszedł do swojego wierzchowca, powoli kończąc jego oporządzanie. Wydawało się że znajdywał w tej mechanicznej czynności pewnego rodzaju ukojenie. A może było to skupienie?

- Zabiłeś braci dla tego skrawka metalu? - Zapytała obojętnie, ale wciąż obserwowała go, nieco zaskoczona emocjami które w nim się wybudziły. Wśród drowów bowiem morderstwa w rodzinie były na porządku dziennym, i wcale by to jej nie zdziwiło za to fakt jak się tym przejmował był już niecodzienny. Nałożyła ponownie kaptur. - Czemu w zasadzie szukamy pracy, i czemu w ten sposób..?

- Gdybym to ja ich zabił, moje życie byłoby o wiele prostsze. - rzucił tylko, nie przerywając pracy. Wydawał się osiągnąć stan wyciszenia. Odwrócił się w jej stronę. - Ty masz twoje sekrety które mogą kosztować nas życia, ja mam swoje. Zostaw je w spokoju. Proszę. - powiedział zaskakująco delikatnie. Był to pierwszy raz kiedy użył takiego tonu w jej obecności. - A pracy szukamy by zdobyć monetę. Chyba że pasowała ci ta dziura, oraz podawane w niej posiłki? - dodał, wskazując kciukiem za siebie, w kierunku budynku.

- Dobrze, ja nie chciałam być nachalna… Więc jaki masz plan? - rzekła miękko, nieco nieśmiało i sama podprowadziła nieco swojego konia, wciąż ostrożnym wzrokiem zerkając to tu, to tam. Wiedziała że gdyby miał nastąpić jakiś atak pewnie już by nastąpił, a jednak wolała być ostrożna. Nigdy nie wiadomo.

- Na razie? Przejechać się po okolicznych miastach, poszukać czegoś małego i dobrze płatnego. Szczęście też jest częścią tego interesu. - wzruszył ramionami - Można by spróbować skrzyknąć bandę, wyrobić sobie reputację, i wziąć jakąś większą robotę… ale do tego potrzebujemy rozgłosu, a nie możemy sobie na to pozwolić. Ja na pewno, a i ty pewnie nie. - rzucił, rzeczowo. Wydawał się być spięty.

- Augustus… - szepnęła prawie. - Jak miałabym wejść do miasta? To chyba zbyt niebezpieczne..

- Niekoniecznie. - powiedział w odpowiedzi - Choć w okolicy nie ma dużo drowów, łatwo możesz nie zwracać na siebie uwagi. Kaptur jest dobrym rozwiązaniem. Trzymaj się z tyłu, i pozwól im skupić się na mnie. - uśmiechnął się szczerze - To niczym gra w teatrze. Nie ważne jak piękna aktorka, dopóki pozostanie na drugim planie nikt nie zwróci na nią uwagi.

- A może ty będziesz załatwiał sprawy w mieście, a ja poczekam w lesie? - zapytała niezbyt przekonana co do jego wersji. Elfka miała opór by zawitać w tawernie a co dopiero do wielkiego miasta, pełnego ludzi.

Augustus pokręcił przecząco głową..

- Rozdzielanie się w tej okolicy jest niebezpieczne. - powiedział po prostu - Jeśli będziesz sama, łatwiej będzie ci wbić sztylet w plecy. A takie ukrywanie się jest nie tylko niewygodne, ale może zwrócić uwagę obserwatorów. - dodał. Nie chciał jej straszyć poprzez wyrażanie swoich myśli na głos, ale bardziej obawiał się że któryś ze ścigających go osobników dobierze się do niej kiedy nie będzie patrzeć. Nie tylko miałoby to niefortunny efekt związany z ujawnieniem jego pozycji… ale również żal było mu porzucać tak interesującą kobietę. A przynajmniej dopóki pozostanie interesująca.

Drowka przyłożyła do twarzy dłoń w geście beznadziei która ją ogarnęła, najwyraźniej argumenty mężczyzny zupełnie do niej nie trafiły. Szkoliła się na zabójczynię wiele lat i wysłuchiwanie jego teorii, w dodatku nietrafionej, brzmiącej jakby wyssanej z jakiejś bajki sprawiło że mogła tylko cicho westchnąć nad panem “mądralińskim”. Nie było jednak czasu na uświadamianie go w jego niewiedzy więc wolała odpuścić.
- Niech będzie po twojemu.. - odparła krótko, po chwili udając że nic się nie stało.
Człowiek parsknął śmiechem.

- Trochę więcej wiary… A poza tym, jeśli będziesz żyć niczym zwierzę, tylko poza miastami i unikając ludzi, to jaki jest sens w życiu? Trzeba mieć z niego choć trochę przyjemności. - Dodał, zasiadając na grzbiecie swojego wierzchowca. Życie chwilą było jego filozofią życiową od lat. Było to naturalne, biorąc pod uwagę jaki wyrok i jaka kara zostały mu udzielone za grzechy przeszłości. - Gotowa? - zapytał ją.

- Już od dawna.. - rzekła miękko i siadła na konia szepcząc do zwierzęcego uszka ciepło. - Wszystko będzie dobrze...
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline