Pieczenie zalewanych mocnym trunkiem ran w pełni przywróciło Larcha do świadomości. Rozejrzał się po izbie.
- Gdzie jest Neferi? - spytał.
Nie czekając na odpowiedź wyszedł dosć wolnym krokiem przed chatę. Rozejrzał się dokoła. Dopiero po chwili dostrzegł dziewczynę wypoczywajaca pod niedalekim drzewem.
"Kierunki jej się pomyliły?" - zastanowił się. - "A może ma dość naszego towarzystwa i woli komary?" - kolejna myśl przemknęła przez szare komórki.
- Neferi! - powiedział dość głośno.
Nie mogąc doczekać się reakcji podszedł do dziewczyny.
"Zemdlała" - pomyślał, widząc nienaturalny bezwład ciała. - "Albo..."
Tej drugiej możliwości nie chciał do siebie dopuścić.
Przykląkł przy dzieczynie i widząc niezbyt dobrze wykonane opatrunki zaczął bandażować rany, wykorzystując jedyny dostępny materiał i kontynuując zapoczątkowaną przez Neferi destrukcyjną działaność skierowaną pod adresem jej halki.
- Muran!! - zawołał głośno. - Chodź tu szybko. I przynieś to wino Rudigera. |