Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2014, 12:07   #24
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Osobiście Sara miała mieszane uczucia. Nie było łatwo samej zmuszać się do kolejnych wysiłków, które tak naprawdę nie były konieczne. Ale dla ułatwienia postawiła sobie konkretny cel, jakim było pokonanie jak największej ilości drużyn Mishimy. Konkretny tor, z konkretnymi zadaniami i pułapkami, do przejścia w jak najkrótrzym czasie. Dziwnym zbiegiem okoliczności nie mieli do czego się porównać, gdyż tabeli wyników im nie pokazano, jednak niezadowolenie "kolegów" z Mishimy świadczyć mogło tylko o sukcesie Team Six.
Podsumowując: Trening poszedł ich drużynie znakomicie. Sara ich wymęczyła i siebie przy okazji - oczywiście w dobrej wierze, o czym chyba wszyscy wiedzieli. Zaznajomili się z nowymi rodzajami broni, co mogło się okazać zbawienne. Drużyna dała z siebie wszystko i widać było wysoki standard ich umiejętności. Ponadto ich niedawny nabytek - Marcus, nie odstawał pod tym względem. Choć Sara nadal nie do końca poznała jego możliwości, to dawało się wyraźnie odczuć, że jest już zintegrowany z resztą drużyny, tak jak powinno być.
Niestety był to zasadniczo koniec dobrych wieści.
Ich sprzęt nie został uszkodzony, ani sabotowany, co osobiście sprawdziła. Zawierał jednak pokaźną kolekcję podsłuchów "made by Cybertronic", "plugged by unknown".
Plus dla Braxtona, że je znalazł, zapewniając że więcej nie ma. Nie mniej jednak ich wcześniejsza obecność źle wróżyła. Na barkach Sary spoczywała decyzja co zrobić z odkrytymi podsłuchami. Mogli je zamontować przy niezwykle hałaśliwym silniku oferując podsłuchującym ogłuchnięcie, albo w kiblu zapewniając nieco inne "odgłosy".
Po krótkim namyśle, jeden z podsłuchów został umieszczony w losowo wybranej muszli klozetowej, zaś cała reszta powędrowała na biurko Hardinga. Owa reszta nie została tam jednak podrzucona, lecz (po jej unieszkodliwieniu) zaniesiona oficjalnie, czemu towarzyszył oficjalny raport w tej sprawie.
- Jeśli ktoś chciał mieć na nas oko, to nie ma problemu. Ale jeśli chcieli poznać tajne informacje na temat naszej misji, albo ją sabotować, to już poważna sprawa - dokończyła meldować, stojąc na baczność przed biurkiem Pułkownika Hardinga. Wiedziała, że są poniekąd obcymi na Merkurym, a dla niektórych mundury Kartelu najwidoczniej niewiele znaczyły.
- Thorne. Sytuacja jest napięta, a Kartel nie ma wpływu na Mishimę. Lord "Pretendent" Nozaki nie ufa nikomu - odpowiedział Harding, przynajmniej teoretycznie rozjaśniając sytuację. - Protokół dyplomatyczny wymaga, by nie składać żadnych protestów i udać, że nic się nie stało - zdecydował dowódca. Nie było już więc o czym gadać, choć mimo chłodu dawało się wyczuć, że gra toczy się o wyższą stawkę.
Sara nic już nie odpowiedziała, skoro nie było takiej potrzeby. Zasalutowała i chwilę potem opuściła gabinet pułkownika.




Odprawa przed misją przyniosła niewiele informacji na temat tego z czym przyjdzie się im zmierzyć. Brnęli w nieznane, o tyle tylko, że znali kierunek w którym będą się poruszali.
Sara już dawno temu nauczyła się czytać między wierszami. Oto stała przed nimi niezwykle niebezpieczna misja. Niezbadane kaniony i tunele, z których wysyłani tam zwiadowcy nie powrócili. Ewidentnie jedna z najbardziej niebezpiecznych misji w Układnie Słonecznym, której sukces lub porażka będą mieć poważne konsekwencje.
Pytanie brzmiało: dlaczego mimo pokaźnych zasobów sił znajdujących się na Merkurym, ściągano siły z Wenus i dlaczego to właśnie Ich?
Odpowiedź nasuwała się sama: byli dobrzy i potrzeba było na nich czegoś odpowiednio dużego kalibru, skoro byli do ostrzału.
Fakt, że to Tatsu miał dowodzić operacją, zdawał się potwierdzać przypuszczenia Sary. "Wybrany osobiście przez Lorda Nozakiego"? To ten u władzy, który nikomu nie ufa. Harding wspomniał o tym gdy doniosła mu o podsłuchach. Nadal nie wiedzieli kto je im podrzucił i co istotniejsze, kto nasłał na nich tamtą łódź... Ale Sara domyślała się kto tam pociągał za sznurki. Misja miała ogromne znaczenie dla planety, a odkrycie jakiego można było dokonać mogło mieć swój odblask w ekonomii i polityce. Skorpion wcale by się nie zdziwiła, gdyby Nozaki chciał położyć na tym swoje łapy i podpisać się pod zasługami odkrywców... i oczywiście zatuszować to co zbędne, a nawet wszystko jeśli to przyniesie mu większe korzyści.
Jeśli nie myliła się w swych przypuszczeniach, postawią ich drużynę na szpicy. Oczywiście niczego to nie będzie dowodzić, bo to naturalne, że obcych wysyła się na pierwszą linię... nie mniej jednak pewne rzeczy się po porostu wyczuwa.

Do wyjątkowej misji należało się wyjątkowo przygotować. Sara nie miała dużo czasu na zastanowienie się i planowanie, ale nie potrzebowała go. Nie dowiedziała się kim byli poprzednicy, którzy zeszli na dół i czym dysponowali, ani co ważniejsze czym nie dysponowali. Nie mniej jednak postarała się przewidzieć warunki z jakimi przyjdzie im się zmierzyć i odpowiednio na nie przygotować.
Oprócz standardowego uzbrojenia musieli zaopatrzyć się w kilka dodatkowych drobiazgów. Maska przeciwgazowa dla każdego, była czymś bez czego nie mieli prawa wyruszać. Dodatkowy zapas tlenu mógłby być przydatny, ale kosztowało by to ich wiele zachodu w transporcie i byłby niebezpiecznym fire-hazard. Pod względem oddychania, maski musiały im wystarczyć. Bardzo przydatne, może wręcz niezbędne mogły okazać się noktowizory - niestety nie dostała tego, gdyż nawet żołnierze Mishimy zmuszeni byli zadowolić się zwykłymi, choć bardzo mocnymi latarkami przymocowanymi do hełmów. W tych okolicznościach Sara pobrała z magazynu podobne czołówki, które Braxton odpowiednio podrasował technologią Cybertroniku. Spełnią swoje zadanie, choć Sara musiała przed sobą przyznać, że wolałaby noktowizory. W razie czego, ich Mistyk powinien móc wyczarować jakieś światło, jeśli to będzie konieczne. Wzięli jeszcze sprzęt do wspinaczki, ale musieli ograniczyć do najbardziej niezbędnego - choć nadal funkcjonalnego. Do jego noszenia Sara wyznaczyła Corteza, jako najsilniejszego z drużyny.
Nie mogli się przygotować na wszystko, gdyż nie wiedzieli z czym tak naprawdę przyjdzie im się zmierzyć. Nie mniej jednak, czy aż tak bardzo różniło się to od innych misji jakie zwykli wykonywać?




Zgodnie z przypuszczeniami Sary, Team Six trafili na szpicę. Raczej nikogo to nie zdziwiło. Na szczęście byli już zgranym zespołem i wiedzieli, że mogą na sobie polegać... i w dużej mierze tylko na sobie.

Starali się iść jak najciszej. Ich czołówki dawały po oczach, więc każdy zauważy ich w mroku, zanim oni zauważą jego. Ech... ten brak noktowizorów. No więc przynajmniej mogli zachowywać się tak cicho jak tylko się dało.
W pewnym momencie Braxton doniósł o jakimś szmerze, i faktycznie było słychać coś, co nie było wydawane przez nich samych.
Sara zatrzymała ich radosną wycieczkę i przykucnęła obok jednej ze ścian, czy czegoś w tym stylu.
- Coś słyszymy - zameldowała cicho przez radio, zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi.
Rozglądała się uważnie, starając się jednocześnie coś wyczuć Zło, jak to uczył ją Mortyfikator Crenshaw. Niczego nie wyczuła, ani nie widziała. Nie był to Legion Ciemności, więc albo kroczyło na nich coś innego, albo chrobot był tylko odbijającym się po niezbadanych jaskiniach echem.
Czujności nigdy za wiele? Owszem i byli czujni. Nie mniej jednak nie spodziewali się ataku z góry, zwłaszcza w wykonaniu gigantycznego robala.
- Ognia! Zabić to, ognia! - wydała szybko rozkazy, transmitując je jednocześnie przez radio. Nie było sensu zgłaszać kontaktu z wrogiem, skoro odpowiednio wydany rozkaz, w połączeniu z odgłosem strzelania będzie dostateczną informacją dla odważnych-inaczej Mishimijczyków na tyłach.
Osobiście też nie traciła ani sekundy, wiedząc, że życie jej drużyny jest zagrożone. Znowu.
Została na swojej pozycji, która jej zdaniem zdawała się być bezpieczna i dawała dobre pole do ostrzału. Szykowanie snajperki nie miało sensu, gdyż cel był zbyt blisko. Ręka sama dobyła pistoletu Punisher, z którego zaczęła wystrzeliwać kolejne pociski, celując w swego rodzaju mackowate czułki, które na jej oko nie były chronione przez pancerz istoty, a odgrywały dość istotną rolę.
- Keep firing - rzuciła jeszcze, choć jej słowa zapewne utonęły w hałasie wynikającym ze strzelaniny.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 15-02-2014 o 12:13.
Mekow jest offline