Merry Brauxand
Nastał wieczór, a po Lemim wciąż ni śladu. Zmęczona ludność całodniowym mieszaniem się w ulicach i przy stoiskach poszła teraz w stronę gospod, by odpocząć nieco, przy zimnej pianie, muzyce i rechocie przy długich rozmowach. Domy rozpusty wypełniły się rozochoconą klientelą. Zniecierpliwiony Merry zatem poszedł do jednej z tych oberży.
Wtem gdy wszedł na ulicę Świńską, zauważył zbliżającą się do niego czuprynę Lemiego. Ucieszony chłopiec, dławił zachwyt w przyspieszonym marszu. Wiedział, że jeszcze nie czas tak bardzo się zachwycać.
- Bracie. - szepnął Merry'emu do ucha - Zobacz co zwinąłem. Zobacz zobacz zobacz. - entuzjazm i triumf na twarzy jego zawitał, gdy wyciągnął z kieszeni malutką sakiewką wypełnioną monetami |