Wątek: The Big Apple
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2014, 19:22   #16
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Spotkanie z Dirkauerem zapowiadało ciekawe kilkanaście następnych dni. Wielokrotnie pracował na zlecenie korporacji przy zleceniach tego typu, ale grzebanie we wpływach gangersów w Bronxie to jednak była nowość. A Yamato lubił wyzwania. Samego Dirkauera ocenił jako pompatycznego dupka, ale nie okazał niczego co zdradzałoby taką ocenę. Tacy jak on gaijin, martwiący się o cholerną skórę na fotelu zawsze wprawiali go w stupor. Jak ktoś taki mógł zajść tak wysoko w Korporacji. Kamienna maska nie spadła jednak ani na moment. Był ich szefem, zasługiwał na szacunek choćby z uwagi na ten przykry fakt.

Przyglądał się nie nachalnie kobiecie i mężczyźnie z którym przyjdzie mu współpracować. To też była nowość, bo z reguły do tej pory pracował sam. Korzystał z pomocy jedynie ludzi, których sam dobierał i którzy odpowiadali w pierwszej linii przed nim. Kobieta dyplomatka... pokazywała zestaw sztucznych uśmiechów już od jakiegoś czasu. W restauracji również. Niewiele o niej wiedział i to musi się zmienić i to szybko. Pierwsza ocena wypadła całkiem nieźle, no i Kenjiemu podobał się jej subtelny makijaż...
Meżczyzna był inny. Albo tłumił w sobie nieokrzesańca albo przeciwnie, chciał pozować na takiego. Jednak pomimo tego że japończyk nie lubiał osób obnoszących się z wszczepami, to cyborg zapunktował w restauracji. Umiał zachowywać się przy stole i radził sobie z tradycyjnymi potrawami, na których wychował się Yamato. Postanowił nawet nie mieć mu za złe uwagi o jego pochodzeniu, którą zrobił na dzieńdobry.
Niewiele się odzywał podczas wczesnego lunchu, oceniając według swojej miarki rozmówców. I z przyzwyczajenia dodając ich głosy do banku danych. Zadanie było tyle nietypowe, że im większa wszechstronność zespołu tym lepiej. Szczególnie, że jeśli dojdzie konieczność rozwiązań siłowych, mogli liczyć na wsparcie Korporacji. Jeden cyborg wiosny nie czyni...

Po restauracji została prawie godzina, kiedy umówił się na spotkanie z netrunnerem. Yamato poszedł więc do budynku C-T zasięgnąć informacji. Może i godzina to niewiele, ale on umiał organizować swój czas efektywnie. Na pierwszy ogień poszły oficjalne akta korporacyjne na temat jego nowych współpracowników. Obraz jakże mylący, ale konieczny dla pełnego obrazu. Wgrał pliki na swoje holo i przeglądnął pobieżnie. Głębsze kopanie umożliwiły jego kontakty w „dziale kadr”. Szczęściem spotkał Nancy, która nieodmiennie okazywała się bezcenna przy takich okazjach. Poflirtował z nią, szczerze skomplementował bluzkę i po chwili dziewczyna jadła jak zwykle mu z ręki. Tym razem nie ograniczał się do Basri i Maroldo ale poprosił o pełne dane celu, jego współpracowników i głównych szych z rywalizujących gangów. Może uda się wyciągnąć coś więcej oprócz tych zdawkowych informacji które dostali wcześniej. Szczególnie uczulił Nancy na nazwisko Li i wydarzenia ostatnich dni. „Dział kadr” miał przecież swoje sposoby by zdobywać wiedzę nie tylko.

Odczytał wiadomości od Basri i Maroldo, stwierdzając z zadowoleniem że ostro się wzięli do roboty. Yamato zaś zaciekawiła kwestia specyfiku o którym mieli zdobyć informacje. Dirkauer wskazał że ich źródłem nie musi być Kin- Tieo a więc to nie Rustlers go wprowadzali na rynek. Pokrywało by się to z informacjami z holo na temat ‘odlotu”, który Free Soulsi pchali do obiegu. Godzina to nie wiele, ale zdążył jeszcze napisać do swojego kontaktu u technicznych czy wiedzą cokolwiek o jego działaniu, dostępności, składzie chemicznym, czasu kiedy pojawił się na rynku. Pewnie niewiele z tego wyjdzie ale wolał sprawdzić to od razu. Na swoim terminalu zaś rozpoczął poszukiwania informacji o nietypowych zdarzeniach związanych z wojnami gangów w Bronxie. Nie lubił tajemnic, Free Souls od razu zaś zapaliło wykrzykniki na jego radarze. Poparcie konkurencyjnych korporacji? Wojska? Odbiegali od schematu ulicznego gangu, ich ekzpansja była niemal chirurgicznie zaplanowana. To oznaczało że jeśli C-T zaczynało przez ich zespół dopiero interwencję w światku gangów, mogą być mocno spóźnieni.
Spojrzał na staromodny zegarek, już niewiele czasu do spotkania z Basri i netrunnerem.
 
Harard jest offline