Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2014, 20:49   #105
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Strzały pomknęły w kierunku barona, lecz ten był na to przygotowany. Pociski z głuchym brzękiem trafiły w kamień na którym chwilę wcześniej siedział Christof. Oparty plecami o drzewo był chroniony przed łukami wieśniaków, ale po jego prawej chyłkiem zbliżał się Olaf, a z przodu nadbiegał Otto Kastner wraz z kowalem Ganredem. Szybka kalkulacja. Wychylił się znad pnia, wycelował i nacisnął za spust. Dwie ołowiane kule z ogłuszającym hukiem pomknęły w kierunku umięśnionego Ganreda. Mężczyzna był martwy zanim zdążył wylądować twarzą w błocie. Gęsty dym z pistoletów przesłonił obraz atakującym. Christof chciał wykorzystać kiepską widoczność, aby zwiększyć dystans dzielący go od wieśniaków, lecz z mgły wyłonił się Olaf z siekierą w dłoni, a chwilę później z odsieczą przybył niemowa Otto. Obaj widzieli śmierć swojego towarzysza i teraz przepełniał ich niekontrolowany gniew. Otyły sukinsyn był źródłem kłopotów od samego początku, a teraz pozbawił życia kolejną bliską im osobę. Konsekwencję nie obchodziły już nikogo, baron musiał zginąć. Siekiera Olafa opadła ku głowie Christofa, lecz ten w ostatniej chwili cofnął się do tyłu. Atak chłopa choć niezbyt celny pozostawił po sobie długą na trzy cale krwawiącą bliznę na twarzy barona. Oślepiony własną krwią chciał odpłacić się z nawiązką zuchwałemu napastnikowi, lecz w walce związał go łowca Otto Kastner. Baron odrzucił pistolety na bok, sięgnął po wierną szablę i bez większego trudu zablokował nadlatujący topór. Następnie przeszedł do kontrofensywy; uderzył pięścią w twarz łowcy i w wykorzystując krótką dezorientację swojego przeciwnika nabił go na szablę. Mężczyzna osunął się na ziemię zostawiając długi krwawy ślad na ostrzu barona. Christof nie czekał na ruch ze strony Olafa i sam zaatakował zmuszając go do wycofania się. Chłop bez trudu sparował atak swojego przeciwnika, lecz teraz to baron dyktował warunki pojedynku. Obaj toczyli zaciętą walkę, chociaż Olaf coraz ciężej dyszał i z coraz większym wysiłkiem unikał podstępnych ataków swojego przeciwnika. Baron okazał się zacnym wojownikiem i bez trudu kontrolował sytuację. Fintą oszukał swojego przeciwnika – wydawało się, że zaatakuje Olafa z góry, lecz błyskawicznie zmienił kierunek ostrza przebijając się przez żelazną obronę swojego przeciwnika i zmierzając ku jego podbrzuszu. Olaf zamknął oczy chcąc stłumić zbliżający się ból, lecz nim szabla go dosięgła wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Konrad wystrzelił po raz kolejny, lecz tym razem celnie. Długa na pół metra strzała wystawała z boku Christofa, który teraz trzymał się obficie krwawiącej rany. - Skurrrrrrrwysyn! - warknął przez zaciśnięte z bólu zęby. Chciał zaatakować raz jeszcze Olafa i zakończyć ten nierówny pojedynek, lecz nagle odczuł oślepiający wybuch bólu w jego prawej nodze. Poczuł jak traci równowagę i ląduje w gęstym błocie ochlapując krwią swoich przeciwników. Otto Kastner w ostatnim przypływie sił gładkim cięciem pozbawił go nogi powyżej kolana. Christof był w szoku, obserwował krwawe strzęp własnej nogi nie potrafiąc w to uwierzyć. Zupełnie jakby był postronnym obserwatorem niezwiązanym z całym tym wydarzeniem. Przestał już odczuwać ból, pociemniało mu przed oczami, a ostatnią rzeczą jaką widział był stojący nad nim Olaf z toporem w dłoni.

···

- Odpocznijcie. - powiedział łowca czarownic widząc rozjuszonego Eusebia. - Nie ma sensu kontynuować podróż kiedy większość z was ledwo kontaktuje. - spojrzał wymownie na Lyndis. - Lepiej mi powiedźcie co się stało z wieśniakami, Borysem, Niedźwiedziem i z tym dziwakiem z Arabii, którego imienia nie pamiętam.

···

Kmietek całe życie uciekał przed kłopotami i obowiązkami. Szybko przylepiono mu łatkę wioskowego tchórza, pogardzano nim i potępiano jego czyny. Pomimo oczywistych wad Kmietek dalej był dla mieszkańców Volkenplatz członkiem ich małej społeczności i dbano o niego jak o własnego syna, chociaż on sam nie czuł się jednym z nich. Nie miał odwagi stawić czoła lokalnym problemom i zawsze kiedy mieszkańcy zimą przymierali głodem on jeden wolał uciekać na zachód ku bardziej żyznym terenom. Ten dzień zaczął się podobnie; zdezerterował i wpadł prosto w ramiona barona. Po raz kolejny okrył się hańbą zostawiając mieszkańców samych sobie. Nie zrobił jednak tego ze złości, gdyż sam życzył im najlepszego, ale walka i upiory to nie był jego żywioł. Wszystko w nim pękało, czuł żal do siebie, że nie potrafi być taki jak inni. Teraz kiedy spoglądał na leżącą u stóp wampira Ewkę poczuł rodzące wewnątrz siebie uczucie, które wcześniej było mu obce – odwagę. Wiedział, że zginie, ale miał nadzieję, że jego śmierć nie pójdzie na marne i uratuje komuś życie. Czując przypływ sił chyłkiem, niczym polujący kot, zbliżył się do pogrążonego w medytacji wąpierza. Stojąc ledwie kilka metrów od potępionej istoty wziął głęboki oddech i zaszarżował uderzając całym impetem własnego ciała w skoncentrowanego na rytuale wampira. Obaj wylądowali na ziemi, a potężne zaklęcie, które rzucił jego przeciwnik zostało przerwane. Deszcz ustał, a z każdą mijającą chwilą chmury rozpraszały się przepuszczając snopy światła. Wąpierz z nadludzką szybkością stanął na równe nogi, a Kmietek poczuł jak sam unosi się w powietrzu trzymany za gardło przez istotę z piekła rodem. Jego przeciwnik nic nie powiedział, żadnych słów pożegnalnych, tylko syk wyciągniętej z pochwy stali. Pokryty runami miecz przebił na wylot młodzieńca, a Kmietek poczuł wysysający energię życiową chłód stali. Ostrze zaklęte było jakąś parszywą magią, a on nie miał nawet siły poruszyć się. Wypuszczony z uścisku wampira upadł na ziemię, a ostatnią osobą, którą ujrzał przed śmiercią była Ewka i jej półprzytomne przepełnione smutkiem spojrzenie. Tego dnia zginął bohaterską śmiercią mężczyzna, którego żywot skażony był tchórzostwem, lecz jego chwalebne poświęcenie wymazało grzechy przeszłości i sprawiło, że jego dusza powędrowała tam gdzie trafiają najznamienitsi wśród wojowników.
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 17-02-2014 o 00:08.
Warlock jest offline