Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2014, 11:27   #10
Halad
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Kiedyś tę administracje zbudować i tak by musiał.
A Stalin zawsze szukał pretekstów by usprawiedliwić podboje. Przykładem niech będzie chocby taki bzdurny jak podczas wybuchu wojny z Finlandią.

Ale wracając do kampanii Wrześniowej.

Na forum można sobie pogdybać.

Pomijając bzdurny plan obrony skazujący nas od początku na klęskę, widzę pewna szansę na opóznienie działań wojsk niemieckich na tyle, by jakąś, powtarzam jakąś energiczniejszą reakcję Europy wymusić (bo w pojawienie się Home Fleet na Bałtyku jakoś dziwnie nie wierzę, tak samo jak w pozbycie się przez Francuzów "syndromu linii Maginota").

Co daje prawo do takich rozważań ?

Dwie bitwy.

Pod Mokrą i pod Nowym Wiśniczem.

Mogliśmy zamiast rozproszonych kompanii i batalionów pancernych stworzyć około 6-8 brygad pancerno-motorowych. Co więcej byłoby to w zasięgu naszych możliwości, a nawet korzystniejsze jeśli chodzi o ilość sprzętu pomocniczego.

Jednostki pancerne nie walczą ot tak same z siebie. Musi im towarzyszyć zaplecze logistyczne. A brak samochodów był jedna z największych bolączek naszej armii. Stworzenie nawet tylko tych 6 czy 8 jednostek kawaleryjsko-pancernych i wykorzystanie ich do kontruderzeń i w charakterze zapór na głównych kierunkach działań przyniosłoby na pewno lepszy rezultat niż anemiczne i siłą rzeczy ograniczone działania pojedynczych kompanii czy batalionów.
Kampanii Wrześniowej byśmy nie wygrali, ale na pewno moglibyśmy walczyć lepiej i skuteczniej.

Bo sprzęt był, starczyłoby go.
Czasami był lepszy (działka ppanc na licencji Boforsa, karabiny UR) albo przynajmniej dorównywał (7TP, Vickers, TKS, TKM) niemieckiemu.

Jeśli zestawimy suche liczby co do potencjału pancernego obu stron wypada on bardzo zle dla strony polskiej. Ale jeśli wezmie się pod uwagę, że część sił została na zachodniej granicy Rzeszy, połowę zaś stanowiły praktycznie tankietki P I to już wygląda to lepiej.
Ponadto atakujący nigdy nie może wprowadzić swych sił en masse. Obrońca zaś zawsze jest w zdecydowanie lepszej sytuacji (fortyfikacje, umocnienia) jeśli tylko dysponuje w miarę mobilnym i silnym odwodem.
Nie wierzę w wygraną we Wrześniu, ale były możliwości obrony lepszej, skuteczniejszej, mądrzejszej.

Ale wojskowi mieszali się do polityki, politycy do strategii, sprzedawaliśmy nasz najlepszy sprzęt, a skutek jaki był każdy widzi.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 17-02-2014 o 11:52.
Halad jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem