- Dom Rusznikarza, gdzie dobry pan Gregovius żywie - odrzekła Ałtyn, z wdzięcznością wspierając się na podanym ramieniu. - Ten, co strzelców nade wejściem ma wyrzeźbionych.
Obróciła się jeszcze, by ostatnie spojrzenie na cudzoziemskiego żołnierza rzucić. Obcy był i obco odziany. Łatwo tedy będzie go potem odnaleźć, by pomocy zadośćuczynić. - Tam... tędy - wskazała swemu towarzyszowi. - Jestem Ałtyn z Prochowego Młyna. Z rodu Eliaszowego. Komu ratunek zawdzięczam?
Ostatnio edytowane przez Asenat : 17-02-2014 o 16:42.
|