-Ok, co do wcześniejszych dyskusji wypowiem się tyle, że punkt widzenia Hawkeye jest bardziej zblizony do mojego niż Halada
No ale co do ostatniego postu...
@Halad
-Co do pretekstów to one właśnie są tym czym są: pretekstami.
To takie może byc międzynarodowe "bo zupa była za słona" i już jest powód do takiej czy innej akcji czy reakcji. Tak naprawdę liczą się nie słowa tylko siła jaka za nimi stoi. Inaczej umowy i pakty to tylko świstki papieru.
-Iii jak to: "bzdurny plan obrony"? A masz pomysł na jakiś lepszy wczuwając się w wiedzę i doświadczenie decydentów z tamtych czasów? Uwzględniając ich priorytety, czas i zasoby jakimi dysponowali?
-Co do tych większych jednostek szybkich to plany przecież były. Mimo powszechnego w kraju zamiłowania do kawalerii zamierzano przekształcić jej jednostki w związki może nie pancerne ale zmotoryzowane przynajmniej. Po prostu nie starczyło czasu i środków na to dlatego mieliśmy tylko jedną, no prawie dwie.
-Co do tego by użyć już wyprodukowanych pojazdów w większych formacjach to dla mnie sprawa jest dyskusyjna. To był początek nowej, nie znanej jeszcze wojny. Zdecydowana większość ludzi (w tym polityków i wojskowych) myślało kategoriami poprzedniej wojny. A przecież postęp technologiczny był ogromny ale pomysł nad jego sensowwnym zapanowaniem był powolny. Jednostki szybkie nadal najczęściej traktowano jak zmotoryzowaną kawalerię. Pechowo dla nas przyszło nam walczyć z państwem które prawidłowo oszacowało potencjał tych nowych sił pomimo praktycznie odwrócenia sytuacji z ostatniej wojny.
-Generalnie więc dziś wiemy, że kumulacja sił pancernych w ataku jest skuteczniejsza niż uzywanie jej pojedynczych pododziałów ale wówczas jesli nawet ta wiedza była znana teoretycznie to w praktyce była jakoś ciężko przyswajalna i to nie tylko dla Polski. A i w obronie ci sami Niemcy w póniejszych latach wojny też całkiem często używali swych sił pancernych w rozproszeniu traktując je jak ruchomą straż pożarną do łatania wyrw i lokalnych kontrataków.
-Co do rachunku sił polskich i niemieckich to faktycznie wyglądał, na tyle źle, że obie strony zdawały sobie sprawę z nieuchronności upadku Polski w razie niemieckiego ataku. Nikt nie wiedział jednak jak długo będzie się ona bronić. Moim zdaniem Niemcy zakładali kampanię co najmniej o połowę krótszą a Polacy co najmniej dwa razy dłuższą (Niemcy zakładali, że zdążą uprzedzić mobilizację polską i w efekcie zajmą raczej zaskoczony i niebroniony kraj dlatego zakładali te dwa tygodnie a więc gdzieś od połowy września można było zacząć przerzucać siły na Front Zachodni. Tymczasem w połowie września wciąż trwały zażarte walki w centrum kraju. Polacy zaś skoro podpisywali pakt z Aliantami gdzie zgadzali sie związać Niemców walką co najmniej dwa tygodnie dając im czas na mobilizację i podjęcie ofensywy odciążającej na Zachodzie najwyraźniej liczyli, że po tych dwóch tygodniach wciąż będą panami we własnym kraju. A odchodzące na Zachód siły niemicekie pozwolą zatrzymać ich pochód a może i ruszyć z kontrofensywą). Przynajmniej jeśli chodzi o główną część kraju. Niewiadomą pozostawała też reakcja Aliantów no i raczej nie liczono sie poważnie z udziałem ZSRR w wojnie.
-Na Zachodnim Froncie zaś w Niemczech pozostała właściwie sama piechota i to drugiego sortu obsadzająca Linię Zygfryda. Całość wojsk technicznych i szybkich była zaangażowana w konflikt z Polską. Lotnictwo i marynarka zdaje sie były bardziej nastawione na walkę z Zachodem ale siły lądowoe zdecydowanie zaangażowały swoje najlepsze jednostki na Wschodzie.
-Co do plusów i minusów ataku czy obrony to jak wszędzie obie taktyki mają swoje mocne i słabe strony. Owszem jak mówisz można uznać, że przewaga obrońcy to na ogół znajomość i przygotowanie terenu co Polakom zdecydowanie się udało ale to atakujący wybiera moment, miejsce i siły do ataku. A rzadko się zdarza by obrońca miał zasoby obsadzić cała linię. Na pewno nie było tak u Polaków we IX'39. No i generalnie kumulacja warunków do ataków we wrześniu '39 była chyba maksymalnie możliwa co jeszcze dodatkowo utrudniło i tak trudną obronę.
-A co do mieszania się świata najwyższych szczebli władzy z rejonów polityki, produkcji czy wojska jest to zjawiso powszechne i naturalne. Samo w sobie nie jest ani dobre ani złe, po prostu jest.