Wzburzył ją gest Corrana. "Co za gbur"- krzyknęła w myślach. "0 szacunku, co on sobie wogóle wyobraża?!". Szła nachmurzona przez szare korytarz bazy. Myślami jednak błądziła o wiele dalej. "Muszę się chyba do tego przyzwyczaić, faceci to bezwstydne, pozbawione sumienia... świnie"- prychnęła ze zdenerwowania. Reszta spojrzała na nią dziwnie. -Nic mi nie jest- mruknęła zirytowana.
Dotarła do swojego pokoju. Do pomieszczenia obok wszedł Corran. -Genialnie- szepnęła pod nosem i nacisnęła silnie na klamkę solidnych, drewnianych drzwi. Weszła do środka. Ujrzała cztery puste ściany, szare ściany. Na jednej z nich było niewielkie okienko z szarymi żaluzjami, po lewej skromne łóżko, obok półka nocna z prostą lampką. Przy przeciwległej ścianie stała spora brzozowa szafa i biurko. Wszystko takie.. pospolite. Naokoło szarość, od której można by oszaleć. -Prawdziwie spartańsko- powiedziała w przestrzeń. -Trzeba to jakoś ożywić....- wyjęła z torby, która leżała już na jej łóżku kilka fotografii swoich i rodziców. Z dwóch butelek po piwie zerwała nalepki i postawiła jako wazoniki. Włożyła do nich papierowe kwiatki. Efekt nie był wspaniały, ale zrobiło się trochę żywiej. Trzebaby jeszcze to urozmaicić. "Narazie dam sobie spokój, zresztą nie mam nic , co by się nadawało". Przeszła do spokojnego rozpakowywania ubrań. Nagle przyszedł jej do głowy świetny pomysł. Wybiegła szybko z pokoju na korytarz i ruszyła w kierunku kuchni. |