Jarled prychnął tylko pogardliwie widząc popisy Zeda i spojrzał na Rafaela szukając poparcia, ale ten tylko wzruszył ramionami. Jak tłumaczyć nieobytym w wojaczce wieśniakom, że walka to coś więcej niż tłuczenie cepem żyta, albo siekierą nieruchomego pnia? Że nie tylko trza bić się umieć, ale i strach pokonać, nie odsłonić pleców towarzysza, a w ogniu walki siebie narazić, by umierającemu wlać w usta magiczny eliksir? Że do tego trzeba nie tylko chłodnej głowy, ale i zaufania? Przecież sami nie wiedzieli tego jeszcze dekadzień wcześniej i tak, jak ci tutaj porwali się z motyką na słońce. Chociaż… oni nie byli tak nawiedzeni, mieli jeden prosty cel i jeśli nie szanowali to przynajmniej tolerowali siebie nawzajem. Natomiast ta zbieranina… Szkoda gadać. Człowiek człowiekowi wilkiem. A pomysł Audrey by wyleczyć likantropów wywołał tylko pobłażliwy uśmiech na twarzy Korenna. Nikt jeszcze czegoś takiego nie dokonał… a nawet jeśli dokonał, to na pewno nie był niedoświadczonym, ocierającym się o staropanieństwo dziewczęciem. Yarkiss westchnął. Fakt, nie było ich stać na wybrzydzanie. Zwłaszcza, że… - Masz rację, przyda się każda para rąk - ubiegł go Rafael. - Bo nie wszyscy pójdziemy na wilki. Wygramy czy przegramy - wieś potrzebuje zapasów na zimę. Zwłaszcza jeśli nie odzyskamy tego skarbu, który chronił wieś, a wilkołaki uniemożliwią nam w zimie polowania. Już teraz zwierzyny jest zbyt mało. Trzeba odzyskać nasze dobra i wyprawić się znów do Futenberg. - Oskar nigdy się na to nie zgodzi - prychnął ktoś. - Już się zgodził. Postawiliśmy ultimatum - albo da nam konie i pojedziemy po zboże, albo nie powiemy gdzie ukryliśmy dobra. Knut nas poparł. Poza tym, jeśli chcemy podkraść się do ich leża, to wielka grupa nie jest zbyt praktyczna. Ja, Jarled i Korenn… i może Solmyr - łowca spojrzał na wiecznie milczącego zaklinacza - pojedziemy do miasta. Bez wozów zajmie nam to o połowę krócej - przynajmniej w tamtą stronę. - Dobra, czyli na południe pójdzie nas… dwunastka, tak? - Yarkiss uciął rozważania Rafaela i spojrzał na Fernasa, który skinął głową. - Wyruszymy jutro o świcie, najpóźniej pojutrze jeśli uważacie, że możemy dobrze spożytkować czas spędzony we wsi. Wiecie teraz to, co i my wiemy. Macie jakieś pytania? a może to wy będziecie w stanie kogoś wypytać? |