Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2014, 13:53   #28
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Po aresztowaniu oskarżonej o okultyzm Brygidy Dutchfelt, pojmaniu zabójczyni Gerti Romanov i zatrzymaniu podejrzanego weterana Edwarda Saltzingera, Herr Keptze sprawiał wrażenie zadowolonego z wyników śledztwa. Nikt nie mógł zarzucić mu braku rezultatów.

Nowicjusz z uwagą przysłuchiwał się rozmowie Hammerfista z aresztowaną.

- Proszę pani, z pewnością wszystko zostanie wyjaśnione. Jak jednak zareaguje pani na zeznania Edwarda Saltzingera, który wyznał, że pani szwagier był zamordowanym, a śledztwo w tej sprawie umorzone sowitą łapówką?

- Nie wierzcie temu człowiekowi! – wypaliła sfrustrowana Brygida. – Nikt nie żałuje męża Doroty, bo to okrutnik był i zły człowiek, ale moja siostra została oczyszczona z wszelkich zarzutów przez kapłana Morra i tego sie trzymajmy! Szwagier zmarł nagle, lecz z przyczyn naturalnych! – pogroziła władczo palcem, mimo położenie w którym się obecnie znajdowała aresztowana.

Rewizja osobista, której dokonał Bert, bo tylko jemu arystokratka na to zezwoliła nie widząc innego wyjścia jak posłusznie pokazać, że nie ma nic do ukrycia, nic nie przyniosła. Nic prócz żartów Fryderyka układającego karty na drewnianym przenośnym stoliku, które przypadły do gustu schlebiająco śmiejącego się Maksymilana.

- Gdyby wiedziała, że ten gładki chłopak językiem na chleb zarabia, dwa razy zastanowiłaby się nad wyborem obmacywacza. Z drugiej jednak strony wiedzieć mogła, bo wszak to adeptka kultu wyuzdanego, więc i dziwić niczemu się nie trzeba, że i przyjemności w tym szuka nawet w tak smutnych okolicznościach.

Tymczasem Eryk i Jostem pieczołowicie przetrząsali osobiste kufry następczyni rodu Dutchfeltów oraz bagaż panny Romanov. Niestety prócz tuzinów bardziej i mniej fikuśnych części damskiej garderoby, kapeluszy, butów, podwiązek, gorsetów, sukien, biżuterii oraz maści i innych środków higieny osobistej, Biberhofianie nie odkryli niczego co mogłoby być dowodem w sprawie zabójstwa Baltazara Fromma.

Trzymany pod strażą Saltzinger krzyknął donośnie.

- Jakim prawem mnie trzymacie? O co oskarżacie? Czemu tych co motyw mają nie aresztujecie?! Co mi ze śmierci Sigmaryckiej dostojnika głupcy?! Ja niegdyś o mało zabiłem Herr Fromma czy Sterntrop? Gdyby nie w porę powstrzymany był on został, to by juz on go wtedy kapłana do Ogrodów Morra końcem miecza na drogę popchnął! Mnie przez to ze służby wojskowej wyrzucono degradując?! Hę?! – darł się rozeźlony.

Mordercze spojrzenia jakie najemnik posyłał Winkelowi a zwłaszcza przede wszystkim Arno, nie mogłyby być bardziej wymowne. Zjednali w nim sobie prawdziwego, nieprzejednanego wroga. Pocieszającym było, że weteran był trzymany pod strażą i nie zanosił sie na to by mógł im w chwili obecnej i najbliższej przyszłości zaszkodzić.

Biberhofianie kolejny raz zwrócili uwagę prowadzącemu śledztwo asystentowi nieboszczyka Fromma, że doprawdy pasuje przeszukać rzeczy osobiste pierworodnego Dutchfelta.

- Herr Rupert niczym nie zasłużył sobie na takie traktowanie. – pokręcił głową Herr Keptze. – Wszak to dzięki jego lojalności naszym bogom Imperium wyznane podejrzenia na trop spisku kultystów nas zaprowadziły. – zdawał się być mało przekonanym.

Jednak argumenty i wywody Winkela, Hammerfista oraz potwierdzające obawy i podejrzenia przepatrywacza i łowcy banitów dały do myślenia nowicjuszowi. A może po prostu łatwiej było mniej ryzykować jedną tylko osobę tego możnego rodu w kajdanach trzymać. Szansa pomyłki znacznie wzrastała i na przyszłość mogło mieć to poważne reperkusje, gdy miało się okazać, że Rupert Dutchfelt niewinnym był, na dodatek bohaterem Sigmara a mimo to do jednego wora wrzuconym z zabójcami, oszustami i kultystami.

- W świetle zeznań Edwarda Saltzingera. – zaczął niepewnie. – Które mogą, choć nie muszą prawdziwymi się okazać. – zauważył poważnie. – Ród Dutchfeltów o konspirację oskarżonym został, co w świetle bardzo niekorzystnym wszystkich jego członków stawia i naszym obowiązkiem jest kres tym pomówieniom położyć i autorytetu kultu Morra nie podważać. Przeto zgodę moją macie nasi wierni bohaterowie ze Stirlandu, obrońcy szlaków Imperium przez mutantami i prawdy poszukiwacze, na przeszukanie rzeczy wszystkich Dutchfeltów. Alibi wszyscy oni mają na czas ataku mutantow i śmierci Herr Fromma? – zapytał, lecz nie doczekał się odpowiedzi, bo uwagę wszystkich odwróciło zamieszanie z tyłów karawany.

Oto na lenym trakcie walczyło wręcz, padało i tarzało się dwóch arystokratów, nie szczędząc sobie pięści, łokci i kopniaków. Fryderyk nie ustępował zapalczywością Rupertowi. Obaj rozbite nosy mieli, potargane włosy, brudne marynarki i rozchłestane, wycignitą ze spodni koszulę. Żołnierze obu rodów nie śmieli przerywać swym pracodawcom tego pojedynku. Zamiast tego przyjmowali zakłady dopingując.

Jakub Crutzenbach wyszedł z karety. Wielki huk i chmura siarczanego dymu. Lord strzelił właśnie z pistoletu w powietrze czym uciszył gwar wojaków oraz mordercze zapędy obu szlachciców. Zmiezył obu arystokratów srogim spojrzeniem.

Rupert odszedł na czworaka od leżącego na plecach i ci dyszącego Fryderyka.

- Jeszcze się policzymy szczeniaku. – Dutchfelt otarł wierzchem dłoni krew z ust. Nikt nie obraża honoru damy Dutchfelt bez konsekwencji! – wycedził.

Fryderyk żachnął się i splunął krwią również wstawszy. Jak gdyby nigdy nic podszedł do przewróconego stolika i odebrał z rąk Maksymiana pozbierane przed chwilą karty. Usiadł na podstawionym stołeczku i wrócił do wykładania figur na lakierowanym blacie.

Rupert poprawił włosy prostując sie niczym tyczka i starannym szarpnięciem obciągnął zadartą marynarkę. Wystarczyło to jednak Erykowi zauważyć białą kopertę wystającą z wewnętrznej kieszeni odzienia szlachcica. Papier mimowolnie zniknął wraz z obciągniętą połą fraka.

- E! E! E! – Rupert biegł do karety Duchfeltów. – Hola! Co ty robisz wieśniaku?! – krzyczał szlachcic do Josta, który odpinał z pasów bagażowych mały kufer brata Brygidy.

W końcu, po wyjaśnieniach śledczych i aprobacie Keptze, z rezygnacją, bardzo niechętnie i z ociąganiem wręczył Schlachterowi klucz do skrzynki.

Chyba nikt nie spodziewał się dokładnie takiej zawartości, choć Schlachter zdejmując kuferek słyszał ciszy metaliczny brzęk, był chyba juz najmniej zdziwiony. W środku było na oko pięćset złotych koron.

- Ja wiem jak to wygląda. – Rupert cofnął się o krok asekuracyjnie wznosząc przed siebie otwarte dłonie jakby w swojej obronie. - Nie jest to żadna zapłata za mordowanie Herr Fromma. – powiedział stanowczo. – W istocie samej są to korony zmarłego Sigmaryty. Herr Baltazar szantażował Adama Sterntropa, w której to informacji wszedłem posiadanie, gdy jeden z mych szpiegów przechwycił korespondencję gońca zmierzającego do Crutzenbachów.

Wiele par oczu powędrowało ku kapitanowi lordowskiej straży. Szpakowaty weteran z kamienną twarzą przyjął zdziwione spojrzenia i ani nie zaprzeczył, ani nie potwierdził. W rzeczy samej stary rycerz nic zupełnie na to nie powiedział.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline