Ricky poprawił niesforny kosmyk włosow . Cicho westchnał na wspomnienie Hansa i rozejrzał sie po zebranych .
- Znacie mnie od lat , chowałem waszych ojcow , dzieci , znajomych nigdy w maszej osadzie nie było tak straszliwej zbrodni . Chaos wdarł sie w masze domostwa jak chroba ... " zrobił pauze " Jestem pewien ze ta choroba nie pojawiła sie z nikad ... " Kierował swoj wzrok w kierunku wedrownego maga " Jest dla mnie jasne ze chaos znalazł ofiare posrod nas nie przypadkowo , ta choroba przyszła z zewnatrz ... od ludzi ktorych nie znamy , ktorzy przybyli tu by zgnilizna swjej duszy , niczym waz siac miedzy nami swoje herezje ... " uderzył mocno w stół ... " to jakis OBCY , dokonał tej zbrodni " Mowiac to wciaz patrzył na Sarnusa Nim'loki , tylko taka osoba mogła dokonac zbrodni na ktoryms z NAS ... - obrzucajac morderczym spojrzeniem Maga usiadł na krzesle ... - chyba dla nikt z NAS nie watpi w to ...- dodał dobitnie |