Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2014, 17:02   #22
Jerdas
 
Jerdas's Avatar
 
Reputacja: 1 Jerdas nie jest za bardzo znanyJerdas nie jest za bardzo znany
Solmyr siedział na jakiejś beczce z boku, lekko w cieniu. Nie przysłuchiwał się całemu zebraniu, nawet nie uraczył spojrzeniem i gramem zainteresowania czy to ludzi z którymi odbył podróż czy to tym nowym, którzy chcieli iść pierwszy raz. Wiedział, że on też pójdzie nie zależnie od wszystkiego. Musiał wpaść w bardzo głęboki trans, potrzebował na to jakichś trzech godzin względnego spokoju i poczucia bezpieczeństwa i choć nie do końca ufał im wszystkim, wiedział, że potem nie będzie na to czasu. To jest najlepszy moment.

Uspokoił Sigrid, która była podekscytowana tym wszystkim, przekazał jej, że ma go strzec i jakby się coś działo niepokojącego, ugryźć go w palec aby go wybudzić i przygotował ją na to, iż odpłynie całkowicie, czego nigdy jak dotąd tego nie robił.

Musiał zbadać obszary siebie w które zapuszczał się tylko i wyłącznie podczas krytycznych momentów. Zaczął przygotowania.

Ułożył się wygodnie, w pozycji półleżącej, przejrzał swoje myśli i powolutku pozbywał się ich. Zebranie. Opuszczenie Viseny. Walka. Wilkołaki. Powrót. Ćwiczenia. Taniec. Sny. Wszystko ulatywało. Kiedy myśli nie krążyły jak natarczywe muchy, napiął mięśnie nóg, po czym je rozluźnił. Potem tor, ramiona. Z namaszczeniem i z dołu do góry napinał i rozluźniał każdy swój mięsień, nawet ten najmniejszy – czynność powtórzył trzy razy. Był całkowicie zrelaksowany. Odczuł wibracje w ciele. Wiedział, że w tym momencie mógłby się wzbić i udać się do królestwa swojej Pani, jednak nie teraz, nie tym razem.
Jego wnętrze wibrowało a on oddychał miarowo i głęboko. Dźwięki stały się przytłumione, a obraz się rozmył. Zamknął oczy i opuścił głowę. Z zewnątrz wyglądało jakby spał, jednak wewnątrz podróżował. Wiedział dokąd zmierza. Najłatwiej nazwać to obszarem w którym rodzi się magia i tak to czasem nazywał, jednak wiedział, że jest to coś więcej. Tak naprawdę przerażało go to. To jego Pani dawała mu siłę, wiara obdarzała go niezłomnością, ale zadawał sobie sprawę, że w nim też jest moc. Bał się i wstydził, gdyż czuł, że ta moc może równać się boskiej. Prawie dotarł na miejsce.

Biel widział niesamowitą biel. Tak trudno opisać to w jakimkolwiek języku. Czuł, że miejsce w którym się znajduję jest nieskończone, wyczuwał pulsowanie i jak się przemieszczał ono zmieniało swoje natężenie. On sam był chyba błękitnym bytem, jednak odcień się zmieniał. Jakieś słowa przelatywały przez jego uszy jednak nie mógł ich wymówić i nie znał ich znaczenia, coś zaczęło go zgniatać. Coś było zbyt silne dla niego, nieokiełznane, niezrozumiałe. Wycofał się. Był już daleko, ale chłonął, wiedział, że jest na skraju i tylko z tego na razie może korzystać z niczego więcej, pulsowanie było na krawędzi wyczuwalności.

Chciał wrócić do swej Pani.

Wstał i tylko rzekł: Ja też idę.
 
Jerdas jest offline