Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2014, 20:52   #65
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Oleg Sergiejew - zapłaszczony kapturnik


Oleg poczuł się znacznie pewniej gdy reszta a zwłaszcza Cyryl do nich dołączył. Wierzył, że póki są we trzech razem to jakoś się wykaraskają cokolwiek by ich nie spotkało. Odczuwał jednak niepokój bo nie mógł wpaść na to co kombinują dziewczyny z tą monetą. Wolałby ją oddać, zgarnąć ten głupi flet i wrócić do pana Rabatowa. Po co to komplikować?


Przeszedł korytarzem obok pokoi ale te były puste. Ze względu na swoich nowych i starych kolegów za długo patrzeć w nie nie mógł. Uspokoiło go jednak, że nie kryją się tam żadni pałkarze ani klawisze i tego typu typy. Po gabinecie rozejrzał się ciekawie. Może znowu dałoby się zdobyć coś do jedzenia albo do wypicia? Jednak prawie od razu wrócił do rzeczywistości bo gdy zaczęli rozmowę z jego wielgachnym imiennikiem wróciło zdenerwowanie. Ale zostawił gadkę braciom i tej wykolczykowanej Nadii bo zdawali mu się dużo bardziej wygadani od niego samego i wiedzieli co trzeba mówić i w ogóle...


Czuł jednak, że coś jest nie tak i to bardzo. Cała atmosfera była jakaś sztuczna, zwłaszcza tego całego spaślaka w gajerze. Nawet powietrze było... Takie jakiego najbardziej nie lubił. Suche i spieczone, spalone, już prawie czuł dym w powietrzu... I zapach spalenizny, palonego mięsa, włosów i skóry... Spalonego samego siebie... Zaczął słyszalnie szybciej oddychać i drapać się nerwowo to tu to tam, co chwila nerwowo oblizywał spalone wargi a i tak po chwili znów były suche...


Było jednak coś jeszcze, coś co wydawało mu się bardzo znajome, zdecydowanie bardziej niż by chciał. W końcu ich zobaczył. Stali w rogu za ich plecami. - Niee... - tylko tyle zdołała wyszeptać w pierwszym momencie. Cofnął się o krok i przecząco kręcił głową co widać było nawet pomimo obszernego kaptura płaszcza. Widział ich. A oni widzieli jego. Bał się ich. Bał się tego co symbolizują. Tego co pamiętał. Tego co przeżył. To znów wróciło do niego w serii krótkich błysków. Jesienny step. Błysk. Własne nogi w drelichowych spodniach i kamaszach na pace ciężarówki. Błysk. Mijane upalikowane owcy i kozy. Błysk. Rozkaz sierżanta by zająć pozycje. Błysk. Grupka zeków w czrnych drelichach przed nimi. Błysk. Nagła kula na horyzoncie jasniejsza od słońca. Błysk. Bezsensowne pragnienie by zdążyć dobiec do okopu. Błysk. Rwąca ściana ciemności pochłaniająca cały świat. Błysk. Dłoń, ręka i całe ciało znikające w czarnej ścianie. Błysk. Koniec. Ciemność go wówczas pochłonęła. Przenicowała go i została w nim na zawsze. Wciąż w nim była. Nie pozwalała zapomnieć. Nawet współczesna farmakologia nie radziła sobie z tym za dobrze. Ale współczesna farmakologia nie miała tabletki na atomówkę. Nie przewidywała, ze ktoś może przeżyć. Dla wspólczesnej farmakologii Oleg Sergiejew po prostu nie istniał. Dla całego świata właściwie nie istniał. Umarł i zniknął dawno temu na tamtym jesiennym stepie. Ku chwale Socjalistycznej Ojczyzny i na pohybel zgniłym faszystom i imperialistom.


Cofnął się o kolejny krok i wpadł na Dymitriego. To wyrwało go ze stuporu. - Dymitri... Weź! Weź ich! - krzyknął zdjętym grozą głosem wskazując na oba cienie. - Co oni chcą?! Przecież nic im nie zrobiłem! Czemu to robią?! Przecież przeszliśmy przez to samo! - wrzasnął poddając się swojemu strachowi. Rozjerzał się z obłedem w oczach. Chciał uciec, wydostać się stąd. Ale nigdzie nie widział, żadnego okna a jedyne drzwi zagradzały mu te dwa cienie. Bał się, że jak skoczy do nich to go sięgną iii... I znów się zacznie... Pragnął wrócić do siebie, w podziemia, do wody, do chłodnej, przyjemnej wody która zmyje popiół, ukoi spękaną skórę, obmyje oparzeliny... Ale najpierw, musiał się stąd wydostać! I zamierzał się stąd wydostać! Nikt go nie zatrzyma! Przygarbił się i przygotował do skoku. Nie zamierzał poddać się bez walki, nie dopadną go znowu!
 

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 19-02-2014 o 21:07.
Pipboy79 jest offline