- Wiesz - powiedział Cyryl, ale Dymitr nawet nie odpowiedział. Złomiarz dobrze wiedział na co się zanosi, więc profilaktycznie padł na podłogę.
- Na kolana! - warknął Dymitr i jego ramiona rozmyły się gdy wsunął dłonie pod pachy i złapały kanciaste rękojeści gloków. Kciuki przełączyły broń na trzypociskowe serie, a płaszcz na jego plecach rozerwały pędzące w kierunku cieni pociski. Dopiero teraz wyciągnął broń z kabur i odwróciwszy się do nich rzygnął z obu luf ołowiem.
- Miałeś wołać paść! - darł się Cyryl próbuj zwrócić bratu uwagę na ich dawne ustalenia. Kurcząc się na ziemi złomiarz wydobył z kieszeni przedmiot przypominający przerośniętą latarkę i skierował go emiterem w stronę cieni. Czerwono-niebieska wiązka światła przecięła pokój wypełniając go drażniącym nos zapachem ozonu. |