Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2014, 10:58   #24
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że niepozorny gnom wszystkich przegonił.
Melis był jednak zadowolony, że jego prostacka sztuczka zapobiegła kłótni pomiędzy ludźmi. Nawet, jeśli część wrogości i pogardy skupiła się na nim samym, był gotów nieść to brzemię dla dobra ogółu, ku większej chwale swojej Bogini. To zaledwie ułamek tego, co mógł i chciał ofiarować swoim współplemieńcom.
Nie było go tu tyle lat, że nie pamiętał niemal nikogo, rodzice zginęli z rąk zielonoskórych a dalsi krewni zdawali się nie mieć z nim niczego wspólnego. Nie miało to jednak znaczenia, gdyż uciekł stąd wiele lat temu, miał więc do spłacenia dług wobec tej społeczności.

Chyba właśnie to nim kierowało, gdy podszedł do skupionej grupki osób, które miały w planach udanie się do miasta po posiłki. Nie mógł ruszyć z nimi, chciał wspomóc grupę i zbadać dziwną magię, która panoszyła się w lesie, ale coś dla nich mógł zrobić.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Jedziecie do miasta, prawda? Weźcie ze sobą mojego muła z błogosławieństwem Najmagiczniejszej, mnie się nie przyda w lesie, zaś dodatkowe cztery kopyta to więcej zapasów, które przywieziecie z powrotem. Będę się modlił za wasz szczęśliwy powrót. Tylko opiekujcie się Kacprem, służył mi dotąd wiernie, nie chciałbym aby go coś spotkało.

Rozmawiał z nimi jeszcze chwilkę, po czym dołączył do wychodzących, obracając się i machając Binkerbaumowi - Dziękujemy za gościnę! Niech Mystra błogosławi temu domowi! Bywaj!

Było już niemal ciemno, dlatego zgodnie ze świętymi przykazaniami swojej patronki, Melis cieszył się magią, za to, że jest i dla samej radości przyzwał Tańczące Światła, cicho szepcząc zaklęcie.
Zmaterializowały się z rękawa kapłana jako cztery lecące punkty, niczym latatnie, które dostały wróblich skrzydeł, wzbiły się stadkiem przed niego oświetlając drogę, pokazując kałuże, konary...

Gdy oświetliły Audrey, jak przez mgłę przypomniał sobie nieduże dziewczę, młodsze od niego o kilka lat, ganiające z patykiem po klepisku. A teraz kapłanka, podobnie jak i on. Ciekawe co Ilmater ma do powiedzenia o wydarzeniach tutaj?
Melis minął Zeda, grożąc mu palcem i podszedł do kapłanki.
- Oblubienico Ilmatera? Pozwolisz towarzyszyć sobie skromnemu bratu Mystry? Kwestia uzdrowienia wilkołaków, mimo, że trudna wydaje się być godna starań. Aż mi wstyd że ominąłem to w swoich rozmyślaniach. Przyjmiesz moją pomoc? Chętnie omówiłbym to w czasie przygotowań do mszy, którą odprawilibyśmy wspólnie jutro, przed wyruszeniem w drogę.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline