Ooo Morze... Jakaś ręka przebiła się przez na wpół zawaloną konstrukcję chaty. Jęki nie ustały
- Miałem na myśli opiekę, ale chyba nie taką...
Postać zaczęła wyłaniać się z pod zawalonego dachu. Po chwili obolały Doerner, wyczołgał się z pod belki, która pozbawiła go przytomności i udziału w walce. Rudiger otrzepał czarną tunikę z kurzu, wyciągnął z włosów jakąś drzazgę i na wpół przytomnym wzrokiem rozejrzał się wokół siebie. Stanął pewnie na dwóch nogach z wyciągniętym mieczem. - Eee to co jest grane. |