- Według mnie powinniśmy ruszyć już jutro rano, nie ma sensu tracić czasu… No ale to tylko moje zdanie – powiedział Delamros i rozejrzał się po towarzyszach. Miał nadzieję, że wyjadą szybko, a jego „ukochana” nie wpadnie na pomysł ożenku jeszcze przed podróżą. Nie czekając na odpowiedź, Chorster opuścił młyn.
**
- Muszę wyjechać, czuję, że to mój obowiązek – powiedział Delamros wpatrując się na las za oknem.
- Ale… - odpowiedziała kobieta.
Delamros podszedł do niej, klęknął i chwycił ją za dłonie.
- Visena mnie potrzebuje kochanie, któż inny pomoże tym biednym ludziom jak nie ja? – powiedział Chorster wpatrując się w jej oczy.
- Rozumiem… - odpowiedziała roniąc łzę.
- Nie smuć się, jak tylko wrócę weźmiemy ślub i już zawsze będziemy razem. Czy ja bym Cię okłamał? – zapytał i uśmiechnął się do niej pokazując swój złoty ząb.
- Oczywiście, że nie – powiedziała kobieta i uśmiechnęła się do niego.
Delamros zaczął ją całować najpierw po dłoniach, a później po szyi.
** Ładnie to wszystko rozegrałeś – pomyślał Delamros leżąc nago w łóżku. Obok leżała mocno do niego przytulona kobieta, na szczęście już spała. Najważniejsze to mieć święty spokój, niezależnie od tego ile kłamstw musiał opowiedzieć. Oczywiście postara się nie wrócić z tej podróży, nigdy w życiu nikt go nie zmusi do ożenku. Nie to, żeby Delamros chciał umrzeć podczas tej przygody… Może uda mu się chociaż uciec gdzieś daleko. Leżał tak wpatrując się w sufit i zastanawiając się co przyniesie nowy dzień. |