Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2007, 20:14   #239
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram
Płytki chodnikowe przesuwały się pod jego stopami, które szły długo bez celu przed siebie nim w reszcie w umyśle Bertrama pojawiła się pierwsza myśl.
– Jestem… jestem głodny… idę… dokąd?... muszę coś zjeść… ale przecież nie wyszedłem na polowanie… szedłem do kryjówki Karla Saltzingera… dlaczego więc jestem głodny? Co się stało? Nie poznaję tej ulicy. Gdzie ja do cholery jestem? – zatrzymał się i rozejrzał, otoczenie wyglądało zupełnie obco. Zaczął wręcz obawiać się, ze przekroczył granice terenów należących do Rodziny.
- Nie, to chyba nie jest dobry kierunek – pomyślał.
W powietrzu unosił się niewyczuwalny dla ludzkiego zmysłu węchu zapach wilczego piżma i krwi. Ciągnąca się w mrok pusta ulica wyglądała jak sala kinowa po seansie dla dzieci. Wiatr unosił ten śmietnik przetaczając plastikowe kubki, papierki po hot dogach i im podobne paskudztwo, z konta w kont.
Do uszu Bertrama doszedł z oddali przeciągły skowyt. Nie miał już wątpliwości na czyim terytorium się znajdował. Odwrócił się natychmiast i ruszył w przeciwną stronę pod osłoną cienia posępnych budynków.
- Wczoraj był poniedziałek i dostałem informację od Feliksa - pomyślał -, dzisiaj spotkałem się z Gabrielą, napiłem się do syta na mieście, a potem pojechałem na adres Her doktore. Wysiadłem z samochodu i… poszedłem… i doszedłem aż tu… coś tu nie gra. Nie byłem przecież głodny… Może lepiej zadzwonię do… - sięgnał do kieszeni.
- Kur… ktoś zapieprzył mi komórkę…

 
Lorn jest offline