Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2014, 22:54   #107
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Fabien Dante

W tej postaci Fabien mógł więcej. Chwycił bezwładne ciało chłopaka i ruszy przed siebie.


Wszedł w zarośla, które szybko przeistoczyły się w las. Gęsty, zielony las. Radosny śpiew ptaków był czymś tak przyjemnym . Las zupełnie nieruszony ludzką ręką. Dziki i pierwotny. Taki bliski sercu każdego obrońcy Gai.

Młody Teurg czuł się tu bardzo dobrze i może dlatego nie od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Że chyba krąży w kółko, bo już z trzeci raz mijał ten sam wielki głaz gęsto porośnięty mchem.
A może jednak nie? Może mu się tylko wydawało? Wszak okolica zmieniała się. Słyszał coraz wyraźniej szum wody, do której podążał. I coś jeszcze. Z początku nie bardzo mógł określić, co to właściwie za dźwięk. Miał tylko pewność, że nie jest on wytworem natury, chociaż doskonale się z nią komponował. Był czymś bliskim Garou. Była to pieśń wojownika. I chociaż słów nie rozumiał, wiedział, a właściwie bardziej czuł, że jest to modlitwa. Taką samą przecież zaniósł niedawno do Matki.

Po kilkunastu kolejnych metrach zobaczył go. Nad brzegiem rzeki stał stary człowiek w kolorowym płaszczu, z równie kolorowym pióropuszem na głowie. Fabien widział już tak ubraną postać. Przywodziła ona na myśl tę słynną statuę stojącą przed pałacem Iolani. Fabien widział tę rzeźbę kilkakrotnie będąc w centrum miasta. Tutaj miał przed sobą żywy odpowiednik i chociaż mężczyzna był niewątpliwe stary, dużo starszy niż ten z pomnika, to trzymał się równie prosto i majestatycznie.


Od razu dwie rzeczy uderzyły Fabiena. Po pierwsze ogień. Stary wojownik stał przy ognisku, ale Patrzący w Gwiazdy nie czuł jego zapachu. Wyczuwał wodę, drzewa i inne rośliny, zwierzęta, ale ani wojownik, ani palone przez niego ognisko nie pachniały.

Drugą rzeczą była ćma, która usiadła na ramieniu wojownika, który po chwili przerwał swą pieśń i spojrzał wprost na stojącego w ukryciu Garou.
- Szukasz odpowiedzi nie tam, gdzie one są. - Odezwał się wojownik i to w zrozumiałej dla ukrytego obrońcy Matki mowie. - I za łatwo ferujesz wyroki, kto ma żyć, a kto umrzeć.

John Kaewe i Ryozo Sakamoto

Podążając za łańcuchem dotarli do kolejnego pomieszczenia. Podobnie, jak kilka poprzednich, wyglądało ono na laboratorium.


Przy ścianach na szafkach i przy łóżku poustawiane były dziesiątki maszyn i sprzętów mających monitorować i ratować ludzkie życie. Pod sufitem, tuż nad łóżkiem zawieszona była lampa operacyjna. Była ona jedynym źródłem światła w pomieszczeniu, a jej ostre białe światło raziło w oczy.

Pomieszczenie wydawało się zupełnie puste. Magowie weszli do niego ostrożnie, będąc pewnymi, że nie jest to ostatni punkt ich wycieczki. Już mieli wracać na korytarz, gdy do ich uszu poczęły dobiegać nowe dźwięki.

BIP BIP BIP

Charakterystyczne, dobrze znane z seriali medycznych miarowe piszczenie. Odgłos wydawany przez kardiomonitor oznajmiający, że z funkcjami życiowymi wszystko w porządku. Dźwięk ten z początku cichy, że prawie niedosłyszalny, stał się coraz głośniejszy. W dalszym ciągu nie mogli zlokalizować jego źródła, aparatura obecna w pomieszczeniu pozostała wyłączona.

BIP BIP BIP

Rozglądając się nerwowo wsłuchiwali się w ten charakterystyczny, nieco denerwujący odgłos. I wtedy to dostrzegli.

BIP BIP BIP

Nie wiadomo skąd, jakby spod ziemi, wyłoniły się sylwetki lekarzy i pielęgniarek. Wszyscy w jednakowych, szpitalnych uniformach, czepkach i maseczkach. Otaczali stół, na którym spoczywał pacjent. Medycy tworzyli wokół niego ciasny korowód, toteż nie sposób było dostrzec jego obrażeń, tym bardziej twarzy.

BIP BIP BIP


Lekarze byli zajęci swoją pracą, ratowaniem życia. Pacjent, leżący do tej pory nieruchomo zaczął jęczeć. Próbował się ruszyć, ale by przywiązany do łóżka.

BIP BIP BIP

- Budzi się - powiedział jeden z doktorów.
- Niemożliwe - odparł drugi.
- Zaczyna się ruszać.
- Więc zwiększ dawkę.
- To go zabije.
- Przejmujesz się? - Lekceważenie w tej wypowiedzi było aż nadto wyczuwalne.
Cisza. Druga osoba nic nie odpowiedziała. Pozostali również milczeli.
- Zwiększ dawkę.
- Ale..., ale...
- Co ale? Co ale? Rób, co ci każę. Myślisz, że ktoś się przejmie losem tych ćpunów? Że ktoś będzie po nich płakał? Ich śmierć to będzie wybawienie dla ich rodzin.

BIP BIP BIP

Pacjent wierzgał już całkiem żwawo, tymczasem jeden z lekarzy - ten, który miał wątpliwości - podszedł do pacjenta trzymając w rękach napełnioną strzykawkę. Już po chwili strzykawka była pusta.

BIP BIP BIP

Pacjent uspokoił się. Jeden z medyków poświecił mu małą latarką najpierw w prawe, później w lewe oko. Inny podłączył do niego przewody kolejnego urządzenia. Ostatkiem sił pacjent próbował się szarpać, ale trzmające go więzy były zbyt silne.

BIP BIP BIP

Miarowe piszczenie przerodziło się w pojedynczy przeciągły ni to pisk, ni jęk. Zatrzymanie akcji serca. Lekarze poczęli krzyczeń jeden przez drugiego, ktoś rozpoczął masaż serca, ktoś sięgnął przez defibrylator. W całym tym zamieszaniu trójka magów stał jak zaczarowana. Ryozo próbował dojrzeć twarz pacjenta, ale w miejscu jego głowy widniała tylko rozmazana plama. Za to John bez problemu zlustrował oblicze konającego. I ku swemu wielkiemu zaskoczeniu dostrzegł swoją własną twarz wykrzywioną grymasem bólu.

Po chwili wszystko zniknęło. I lekarze, i konający pacjent, i piszczenie aparatu. Zostało to samo, ciche i puste pomieszczenie, które mieli opuścić. John zdał sobie sprawę, że skądś zna to miejsce. Dokładnie tak wyglądała szpitalna sala, w której konał w swoim śnie.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline