Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2014, 14:08   #55
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.contentedtraveller.com/wp-content/uploads/2013/07/onsen-art.jpg[/MEDIA]

Shriakabie po kąpieli, posiłku i doprowadzeniu się do perfekcyjnego wyglądu zdecydowanie wróciła hardość i pańskie maniery. Rana nadal jej doskwierała, ale zmęczenie i stres wyparowały razem z gorącą wodą, a świeży, czysty opatrunek łagodził ból. Na słowo Eriko podniosła w górę ostrze katany, którą przez ostatni czas czyściła, pieściła i polerowała, zaraz po tym, jak skończyła konserwować łuk.

- Nie wydaje mi się, żebyśmy potrzebowali tej pomocy - skierowała ciemne oczy na dziewczynę - A spotkania między *samurajami* - podkreśliła wyraźnie to słowo - wymagają pewnego taktu, którego najwidoczniej niektórym z naszej grupy brakuje - zauważyła jeszcze i wróciła do oglądania wypolerowanej powierzchni ostrza.
- Nie musisz się krępować Shira-chan.- odparł wesoło Kuroichi. - Jesteś wśród przyjaciół. Jeśli uważasz mnie za… - a mina ronina świadczyła o tym, że był tego pewien -... prostaka pozbawionego taktu i etykiety, to możesz to powiedzieć wprost i…- wzruszył ramionami - też się z tobą zgadzam. Wystarczy jak ty będziesz mówiła za nas. My natomiast będziemy siedzieć cichutko z tyłu. A pomoc… zawsze się przyda. Zwłaszcza ofiarowana z serca i nie żądająca zapłaty.

Eriko wdzięcznie i z uśmiechem skinęła roninowi głową, a mnich cicho westchnął, mrucząc coś pod nosem. Łuczniczka uniosła saya i wsunęła w nią ostrze z delikatnym dźwiękiem, a potem odłożyła miecz z boku. Sięgnęła do drugie ostrze z kompletu - tanto - i zaczęła je polerować jak poprzednie.

- Być może na takiej prowincji jak Orishi są inne zwyczaje - powiedziała, swoim zwyczjem nie zwracając się do nikogo konkretnego - Ale w bardziej cywilizowanych częściach Cesarstwa respektuje się dobre tradycje. Brak manier przynosi tylko wstyd temu, kto ich nie ma. Bardziej zażyłe stosunki między ludźmi miecza, a tymi od motyki czy łopaty niosą wstyd całej kaście. Kimkolwiek jest ów samuraj, za większą potwarz poczyta na pewno wtrącanie się w rozmowę nędznej wieśniaczki, niż brak taktu ze strony kogoś z tej samej klasy - wykonała krótki, szybki gest tanto, jakby kogoś miała pchnąć w serce - A *ja* za osobistą obrazę uważam samą sugestię, że potrzebujemy pomocy od kogokolwiek. Szczególnie kogoś, kto nie umie więcej niż grzebanie w ziemi - wbiła zmrużone oczy w Eriko, a jej słowa były pełne nieskrywanej pogardy. Eriko tylko otworzyła usta i przybrała złowrogi wyraz twarzy, jak zawsze zresztą gdy kierowała wzrok na Shirakabe.

- Są możni samuraje, są i pomniejsze rody ledwie z kawałkiem ziemi. Są i ronini- zaczął powoli i spokojnie Kuro - I nie twierdzę Shira-chan, że potrzebujemy pomocy. Natomiast twierdzę, że każdy dodatkowy atut jaki wpadnie nam w dłonie wzmocni naszą pozycję.

Westchnął głośno.

- Poza tym… jak już wspomniałem Shira-chan, tylko ty powinnaś z tym samurajem się rozmówić. My jako… twoi słudzy będziemy siedzieć cicho za tobą, by sama nasza obecność zwiększyła twój prestiż. Bo w końcu samuraj mający służbę i yojimbo lepiej wygląda w oczach pracodawcy, niż banda samurajów, chłopów i mnichów, ne Shira-chan?
- Eeeem, a… - wtrąciła szybko Eriko - A skąd wiemy, że to pracodawca? Może po prostu czegoś od nas chce? - spytała patrząc na Shirę gdy wymawiała słowo “nas” - W sensie niezbyt przyjemnego. Może i ma złe zamiary.
- Tym bardziej nie powinniśmy narażać Eriko na niebezpieczeństwo. Zgadzam się z tobą - powiedział mnich w stronę Shirakaby -Nie powinniśmy jej brać ze sobą.
- Atsushi-san! - zawyła zdziwiona dziewczyna.

Łuczniczka kiwnęła głową z ukontentowaniem.

- Więc postanowione - stwierdziła i wsunęła sztylet do pochwy, a następnie włożyła daisho za pas - Skoro tak bardzo chcesz nam pomóc, to poszukaj męża, zgodnie z zaleceniami starszyzny - powiedziała jadowicie. - Im szybciej się to stanie, tym bardziej przysłużysz się nam… i Cesarstwu. Ostatnie, czego potrzebuje szogun podczas swojej wizyty, to zbuntowani, niesforni wieśniacy, którzy nie znają swojego miejsca w porządku - zakonczyła, poprawiając kimono. Szczególną uwagę poświęciła wyprostowaniu znaków klanowych na ramionach, jakby chciała dać tym coś do zrozumienia reszcie.

Kuro westchnął cicho i wzruszył smętnie ramionami. Eriko nie odezwała się już tylko ze względu na spojrzenie mnicha. Do wyznaczonego terminu spotkania brakowało ledwie dwóch godzin.


***


[MEDIA]http://www.jazzyliving.com/wp-content/uploads/2012/09/japanese_garden_1_1920x1200.jpg[/MEDIA]

Przed wejściem do ogrodu, którym do niedawna zajmował się nieszczęsny Aijiro, stała Eriko.
- Kuroichi-san! - pomachała i po chwili podbiegła do całej trójki - Nie ma zbyt wielu osób w ogrodzie. Ostatni wszedł jakiś ronin, nie miał żadnych insygniów na szatach, tylko miecze, ale się tak prosto trzymał na nogach i w ogóle. Wszedł sam i stoi na mostku. Wcześniej nie wchodził nikt podejrzany. Tylko kilkoro dzieci i jacyś staruszkowie.
- No tak… - Atsushi przewrócił oczami.

Shirkaba wyciągnęła miecz i krótki zamachem ucięła bezczelnej wieśniaczce głowę. Krew trysnęła szeroki, satysfakcjonującym strumieniem, a pozbawione zwieńczenia ciało miękko runęło na ziemię. Łuczniczka strząsnęła krew z ostrza i przykmnęła oczy. Wraz z ostatnim tchnieniem dziewczyny odpływały w niebyt jej wszystkie troski i nerwy…

Pieściła tę rozkoszną wizję w umyśle, pioronując Eriko i Kuro wzrokiem. Gorące rozdrażnienie, jakie żywiła do wieśniaczki właśnie przerodziło się zimną nienawiść i spoczęło na dnie jej serca w bardzo specjalnym miejscu. Zaraz obok gniewu na parszywego, zdradzieckiego ronina, który układał się - i zapewne robił inne niehonorowe rzeczy - z tą gówniarą za jej plecami.

Póki co jednak postanowiła odłożyć swą zemstę na później. Wtedy na pewno będzie smakować lepiej, a i sama Shira będzie myśleć nieco trzeźwiej, bo na razie czerwone plamy aż latały jej przed oczami, a na policzki wystąpił wyraźny rumieniec. Sztywno, mierząc kazdy krok, minęła Eriko, jakby ta była po prostu powietrzem, i nie oglądajac się na resztę grupy, weszła do ogrodu.

Kuroichi tylko potarł czoło w zamyśleniu, zerkając to na Eriko to na wściekłą niewątpliwie Shirakabę. Wyszło nie całkiem tak jak… planował. Niestety wieśniaczka nie radziła sobie z byciem dyskretną. Cóż… co ma się stać, to się stanie.
- Czyli nic nam nie grozi, dobrze zrobiłaś. Tyle, że nie musiałaś tego tak głośno oznajmiać- stwierdził na koniec ronin - Teraz bądź cicho i trzymaj się z tyłu. Reszta rozmowy jest w rękach Shirakaby.

Sam też zamierzał stać z tyłu i milczeć, jak na yojimbo przystało. Cień pana, szedł więc tuż za Shirakabą rozglądając się bacznie dookoła. Stare nawyki nie rdzewieją. Dlatego Kuro szedł dosłownie w cieniu Shirakaby, by w razie czego zepchnąć ją z toru lotu potencjalnej zdradzieckiej strzały.
Mężczyzna na mostku był rzeczywiście taki jakim opisała go pobieżnie Eriko. Ronin albo jakiś najemny miecz. Z wyglądu zdawał się być spokojnym, opanowanym i pewnym siebie człowiekiem po trzydziestce. Spojrzał w stronę nadchodzącej Shiry i gdy się zbliżyła, ukłonił się grzecznie.
- Witaj pani - powiedział z szacunkiem. - Nazywam się Mikichi Fuse i jestem młodszym bratem byłego inspektora straży miejskiej. Zakładam też, że jestem celem tego samego człowieka, który zabił mojego brata i jeśli nie chcesz mieć do czynienia z zamachem na moje życie i na samo miasto Orishi, to proszę odejdź teraz byś nie narażała się na to, że ktoś zobaczy cię w moim towarzystwie - powiedział z powagą, już wyprostowany.
- Witaj panie - Shirkaba pochyliła się na odpowiednią głębokość, jaką wymagała etykieta. Przez głowę przemknęła jej szybka myśl, co też Kuro z Eriko wyprawiają ze jej plecami. Wyprostowała się jednak z niezwruszoną miną.
- Shirakaba Hirate, dziedziczka rodziny Hirate, obecnie shugyōsha. Moi towarzysze Kuroichi i Atsushi-obousan - przedstawiła siebie i resztę - Możliwość pomocy w wymierzeniu sprawiedliwości i utrzymaniu ładu w praworządnej dziedzinie będzie dla mnie zaszczytem, panie.

Kuroichi skłonił się głęboko upewniając przy okazji że Eriko zrobiła to samo. Poza tym jednak nie odezwał się ni słowem, zostawiając tą sprawę Shirakabie.

- Nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć, pani - powiedział mężczyzna z wyraźną ulgą - Możemy się przejść? Lepiej nie stać w jednym miejscu. Mój brat popełnił parę błędów przy tej sprawie i nie chciałbym ich powtórzyć - zaproponował wskazując głębię ogrodu.

Łuczniczka odwróciła lekko głowę, by upewnić się, czy jej tymczasowy yojimbo zrozumiał sens słów samuraja i ruszyła równo z mężczyzną na spacer. Ronin ruszył za nią powoli starając się jak najmniej przeszkadzać, bądź być widocznym podczas tej rozmowy.

- Mój brat, jako główny inspektor straży miejskiej, spędzał sporo czasu z panem Izakim i jego synami. Nie on jednak dbał o ich ochronę, w której widział…. luki. Akira Joji czyli człowiek obecnie piastujący stanowisko Koge był ochroniarzem najmłodszego syna Izakiego - Kogo. Mój brat uważnie mu się przyglądał, bo widział w tym samuraju duszę bestii, a nie wojownika. Na dzień przed śmiercią, powiedział mi, że Akira był niegdyś chorążym w armi niejakiego Minoru Anzaia. Nie podał mi źródła tej informacji, ale powiedział, że nie będzie już mógł z niego skorzystać i przez to naraził swoje życie na niebezpieczeństwo - Mikichi zatrzymał się nad stawikiem - Po jego śmierci poszedłem do pana Izakiego, władcy Orishi. Nie uwierzył mi, powiedział, że Akira był zbyt młody, gdy przyjmował go na służbę by wcześniej mógł jeszcze służyć na wysokim stanowisku w armii. Nie wiem czy Koge zginął z powodu tej wiedzy, czy może zdążył dowiedzieć się czegoś jeszcze, ale jego śmierć pozbawiła mnie wątpliwości. Widziałem na dachu jednego z budynków uciekającego shinobi, sekunde po tym gdy głowa mojego brata rozleciała się na kawałki. Chciał się ze mną spotkać, ale nie zdążył nic powiedzieć. Nie wiem czy ninja i Akira są na służbie Minoru, ale widziałem w mieście wielu zbrojnych, możliwe, że wprowadził do miasta więcej swoich ludzi. Tak przynajmniej przewidywał Koge.
- Rozumiem twoje słuszne obawy, panie - Shirkaba wysłuchała uważnie słów mężczyzny - Czy uważasz, że śmierć twojego brata może być fragmentem większego spisku? Daimyo rezydujący w Orishi ma...odmienne poglądy niż shogun, prawda? - spytała, kiedy nagle przez głowę przemknęła jej straszna myśl. Kłopoty z bandytami, zabójstwo urzędnika, zbliżająca się wizyta władcy, Anzai tytujący się jego wysłannikiem...wszystko zaczęło się jakoś złoworgo łączyć ze sobą. Na razie jednak nie chciała dzielić się z samurajem swoimi niesprawdzonymi przeczuciami.
- Izaki nie, właściwie jest jedyną ostoją pomiędzy zachodem chylącym się ku buntowi, a shogunem. W pewien sposób utrzymuje pokój, bo ma duży posłuch wśród władców na zachodzie, czego nie można powiedzieć o Iemitsu - westchnął ciężko - Z racji polityki nigdy nie wstąpiłem na służbę. Tragiczna sprawa.
- Spytałam, ponieważ Anzai tytułuje się podobno wasalem rodu Tokugawa - wyjaśniła Shirakaba - Mógł oczywiście kłamać, ale zdaje się, że nawet nosi ich mon, a przynajmniej insygnia - odruchowo dotknęła symbolu rodu Oda, któremu służyła jej rodzina, wyhaftowanego na koszuli - Lecz w takim razie zamieszanie w Orishi nie byłoby na rękę szogunowi - zmarszczyła brwi z namysłem. Owszem, w jej wychowanie i edukację wliczały się lekcje polityki i klanowych zależności, ale prawdę mówiąc, nie miała, w przeciwieństwie do sióstr, drygu do intryg i manipulacji. Wojownik powinnien być prosty i skuteczny jak miecz; tego starała się trzymać
- W każdym razie yo dla mnie zbyt skomplikowane. Czego ode mnie oczekujesz, panie? - spytała wprost. Motywy zabójcy i spiskowców nie były ważne, bardziej liczyło się to, co można zrobić w tej sprawie.
- Można wręcz powiedzieć, że zamieszki tutaj, są ostatnią rzeczą której chce shogun… - mruknął mężczyzna wbijając wzrok w ziemię - Wiem, że w mieście grasuje przynajmniej kilku ninja. Dowiedziałem się jeszcze o dziesięciu zabójstwach, większość w formie… wypadku. Ofiarami jednak byli wpływowi ludzie, jeśli byli politykami, to oddanymi shogunowi, w przypadku wojowników, sami na wiernej służbie Izakiego. Sam daimyo też pewnie coś przeczuwa, więc nie dopuści mnie do siebie. Chciałbym byście zostali w mieście na najbliższe dni, przynajmniej jedno z was w moim otoczeniu, by w razie mojej śmierci pozbyć się shinobi. Ogółem zaś… po wizycie shoguna znaczna część garnizonu Orishi ruszy z nim dalej na zachód. Podróż ocieplająca stosunki wymaga odpowiednich przygotowań, a tym sposobem Izaki umocnia swoją pozycję u shoguna. Orishi będzie jednak osłabione, a Iemitsu powędruje w głąb terytorium ledwo przyjacielskiego. Myślę, że rozprawienie się z Anzaiem będzie kluczowe w powstrzymaniu lawiny nieprzyjemnych wydarzeń.

Shirakaba odwróciła się na chwilę i zmierzyła długim wzrokiem Kuro, który - zupełnie nietypowo jak na niego - stał wyjatkowo grzecznie i w przepisowej odległości. Z jednej strony zapewne lepiej poradziłby sobie w roli yojimbo, ale myśl o tym, co mógłby nawyprawiać, będąc gdzieś w bardziej oficjalnych kręgach, przejęła dziewczynę grozą. Wzdrygnęła się i podjęła decyzję.

- Jeśli uznasz mój miecz za godny, jest twój, panie. Będę twoim cieniem - powiedziała, kłaniając się z szacunkiem. To byłby kolejny etap jej pielgrzymki na drodze ku byciu lepszym wojownikiem, przemknęło jej przez myśl - Zarówno ja, jak i moim towarzysze zobowiązaliśmy się wobec twojego brata uporać się z problemem bandytów. Jeśli możemy zrobić to w mieście, będzie to odpowiednie. Jeśli jednak mogę prosić - dodała z szacunkiem - to pragnęłabym byś nie odprawiał moich kompanów. Nasze talenty dobrze się uzupełniają, i będziemy mogli lepiej zapewnić ci bezpieczeństwo w ten sposób, panie.
- Oczywiście, znacie się lepiej, ma to sens - pokiwał głową z uznaniem i aprobatą - W takim razie, przejdźmy się po mieście i spróbujmy doprowadzić do zamachu na moje życie - powiedział uśmiechając się.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline