"Przedzieracie się przez martwy las
a ja śledzę
każdy wasz krok. Moje palce splatają się z korą,
kiedy prześlizguję się wśród gałęzi, poza waszymi
śmiertelnymi zmysłami. Już tak dawno nie było
życia w Sercu lasu... Nawet stąd czuję wasze
ciepło; tętno waszej krwi dudni jak wojenne
bębny w moi
ch uszach. Wystarczy, że wysunę
język i mogę posmakować waszego potu i
strachu. Chodźcie. Wejdźcie głębiej."
Po przejściu przez żywopłot, niestety pomimo bliskiego trzymania się Lorenzo tak Max jak i Gusin nie uniknęli silnych zadrapań. Wszyscy jednak mogli cieszyć się z bezpiecznego przejścia na drugą stronę, tak przynajmniej mogło się zdawać.... W środku panował ciągły mrok i wszędzie w okół rozpościerała się mgła. Miejsce to ani trochę nie wydawało się przyjaźniejsze niż teren z którego tu doszliście. Idąc dłuższą chwilę przed siebie, doszliście do niezwykle powykrzywianego drzewa. Wydawało wam się, że z najbardziej wysuniętej w waszą stronę gałęzi coś zwisa. Po bliższym przyjrzeniu się okazało się iż był to wisiorek. Symbole które się na nim znajdowały wyglądały na elfickie. Jeden krok w przód, a nagle Gusin poczuł jak w okół jego kostki oplata się mocarny korzeń i za chwilę zacząć unosić go w górę nad ziemię.