Larch dokończył bandażowanie ran Neferi, a potem otworzył butelkę... Sam zapach spowodował, że szerzej otworzył oczy...
"Faktycznie... Albo ocuci, albo zabije..." - pomyślał. - "Lepsze niż sole trzeźwiące."
Podsunął otwartą butelkę pod nos Neferi, ale dziewczyna nie zareagowała.
Odstawił butelkę i przysunął głowę bliżej ale nie potrafił określić, czy dziewczyna oddycha. Przyłożył rękę z boku szyi i wyczuł słaby puls. Postanowił zastosować - tę przyjemniejszą - metodę sztucznego oddychania.
"Mam nadzieję, że mnie nie zabije, jak otworzy oczy" - przyszło mu do głowy.
Nie zważając na to, co mogą sobie pomyśleć jego towarzysze odchylił głowę dziewczyny do tyłu, a następnie prawą ręką zamknął jej nos. Nabrał powietrza i obejmując ustami jej usta zaczął wdmuchiwać powietrze do jej płuc.
Co chwila ponosił się i sprawdzał efekt działania.
Po chwili był zmęczony, ale dziewczyna ciągle nie reagowała.
"Cholera... Tracimy ją" - pomyślał.
Nie mając większej nadziei na zwieńczenie sukcesem swoich działań nie ustawał w wysiłkach mających na celu utrzymanie Neferi przy życiu. |