Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2014, 17:39   #40
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Ani z Aedd'aine, ani z Twinklestara nie był żaden żeglarz, wybór padł zatem na kanoe. Arvandorskie morze było bardzo spokojne, wiosłowanie nie powinno zatem być nadto męczące, szczególnie że wojownik na kondycję nigdy nie narzekał. Nie pozostało zatem nic innego jak zepchnąć łódkę do wody i rozpocząć krajoznawczą wycieczkę.
Szybko okazało się, że wycieczka miała być ciekawsza dla Gariona. Nimfa, tak jak obiecywała odłamkowi, ochoczo zabrała się za prezentowanie mu piękna morskiego dna. Eladrinka i Dotian zostali dość szybko pozostawieni samym sobie. Ot, od czasu do czasu nimfa wypływała na powierzchnię, odszukiwała kanoe i wskazywała kierunek w którym mieli płynąć. A potem znikała ponownie pod powierzchnią wyszukują co ciekawszych widoków, którymi chciała chyba zaimponować czarodziejowi. A miała z czego wybierać. Już niedaleko od brzegu rozciągała się przepiękna, barwna rafa będące miejscem żeru przeróżnych ryb i innych morskich istot.



Feeria kolorów była oszałamiająca, a wodna ślicznotka doskonale pasowała do tego miejsca, przepływając z gracją wśród rozlicznych roślin porastających koral. Co innego Garion, którego sposób poruszania się w wodzie można było określić wieloma epitetami, ale żaden z nich nie brzmiał 'gracja'. Nimfie jednak zupełnie to nie przeszkadzało, choć co jakiś czas poganiała go do szybszego ruchu, jakby zapominając że wcześniejsze ponaglenia nie przynosiły i tak żadnego skutku.
Następnym przystankiem podwodnej wycieczki był zatopiony okręt, rodem ze wszystkich morskich opowieści. Majestatyczny, trójmasztowy galeon spoczywał przechylony na dnie, jako makabryczna, ale jednak także fascynująca pamiątka dawnej tragedii. Nimfa jednak pokazywał wrak tylko z daleka, nie chcąc się do niego zbliżać. Chyba się go bała, a pomny ostrzeżeń Estel czarodziej, nie chciał pytać swej przewodniczki o nic, co mogłoby wprowadzić ją w zły nastrój.



1

I trwała tak ta wycieczka godzinami, w czasie których nimfa pokazywała najciekawsze w swej opinii miejsca wokół wyspy Estair. Garion podziwiał podwodne cuda, a Estel i Dotian... cóż, musieli zapewnić sobie rozrywkę sami. Dużą część wzięła na siebie kapłanka, snując opowieści o swym ojczystym planie, jego historii, mieszkańcach, pięknie, ale i niebezpieczeństwach. Od czasu do czasu parze dotrzymywała przez kilka minut towarzystwa nimfa, gdy przypominała sobie o jakiejś szczególnie urokliwej zatoczce, którą warto było zaprezentować.



Częściej jednak za towarzystwo robili miejscowi rybacy. Martwi jeść już nie musieli, ale po pierwsze mogli, po drugie rybactwo można było uprawiać dla sportu, a po trzecie w Arvandorze przebywały też jak najbardziej żywe fey. Dotian naoglądał się zatem na tratwach i żaglówkach elfy, ale także gnomy, a nawet paru niziołków i jednego czy dwóch ludzi. Mijani wymieniali pozdrowienia, ale interakcja się na tym zasadniczo kończyła. Nie było przed czym ostrzegać, bo zdradliwych prądów przy brzegu nie było a i mielizn się nie uświadczyło. Płynąc wokół Estair wojownik i kapłanka raz tylko natknęli się na towarzystwo, które miało ochotę na dłuższy kontakt – delfiny.



Przedziwne, podobne rekinom ryby, których Dotian nigdy nie widział na oczy, lecz Estel wyjaśniła mu, że w morzu Arvandoru występują powszechnie. Trójka wyskoczyła nagle z wody opodal kanoe i zainteresowała się wiosłującym Twinklestarem. Podpłynęły bardzo blisko i zaczęły wydawać wysokie, piskliwe odgłosy, które przywodziły wojownikowi na myśl myszy. Człowiek nigdy jeszcze nie widział na oczy ryby, która chciałaby się bawić, ale te delfiny taki właśnie miały najwyraźniej zamiar. Trącały ostrożnie wiosła, popychały pływak, szybko sprawiając, że dalsza podróż w linii prostej stała się niemożliwa. Podpływały tuż pod kanoe, dawały się głaskać, a od czasu do czasu celowo ochlapywały Estel i Dotiana wodą. Odpłynęły dopiero po kwadransie figli i pisków, które sprawiły, że Twinklestar miał przez resztę życia uwagi do powiedzenia „ryby i dzieci głosu nie mają”.
Z całej, wielogodzinnej morskiej podróży udało się trójce wyciągnąć informację, która najbardziej ich interesowała – gdzie znajdowała się Księżycowa Wyspa. Garion ostrożnie o to wypytywał, przez co w końcu nimfa wyjawiła lokację wyspy spowitej w wiecznej nocy – naturalnie w formie ostrzeżenia, by nigdy się tam nie udawać. Na powierzchni dało się dość łatwo dostrzec, gdy wiedziała się w którą stronę patrzeć, ciemną plamę na niebie, podobną do burzowej chmury. Unosiła się kilkadziesiąt mil od wybrzeża Estair, zatem dotarcie do niej kanoe zajęłoby pewnie dwa, a może nawet trzy dni wiosłowania. Dotianowi pomysł ten nie przypadł szczególnie do gustu. Trzeba raczej było znaleźć kogoś dysponującego żaglówką i wyruszyć tam przy sprzyjającym wietrze.



Kiedy w końcu cała trójka wróciła w okolice portu, zapadł wieczór. Nimfa, zmęczona swą rolą przewodniczki, nie oponowała nawet specjalnie gdy Garion wyszedł na brzeg, a czegoś takiego właśnie Estel po cichu się obawiała – że kapryśna istota nie będzie chciała wypuścić 'ślicznego' czarodzieja dopóki się nim zupełnie nie znudzi. Wszystko jednak ułożyło się po myśli poszukiwaczy przygód. Wiedzieli gdzie był cel ich podróży, teraz musieli zdecydować jak się na ową podróż przygotować i czym, a raczej z kim, na nią wyruszyć. Przede wszystkim jednak trzeba było podjąć decyzję, gdzie spędzą szybko zbliżającą się noc.


__________________________________________
1 - grafika autorstwa Travisa Dixona
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 27-03-2016 o 22:55.
Zapatashura jest offline