Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2014, 17:43   #30
Sznycelek
 
Reputacja: 1 Sznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znany
Niedowierzanie, które wśród zebranych wywołały słowa kapłanki, poważnie ją zaniepokoiły. Nie chodziło tu nawet o trudność samego zadania wyleczenia wilkołactwa, ale o podejście zebranych. Spróbować nie zaszkodzi, a na pewno nic nie jest w stanie pogorszyć już i tak złego stanu osób chorych. Jednakże, znalazła się chociaż jedna osoba, której los drugiego człowieka nie jest obojętny. Był to Melis – kapłan, na którego poparcie w głębi duszy cicho liczyła. Ucieszyła się niezmiernie.

- Nie przejmuj się proszę złośliwościami ludzi, twa mowa była naprawdę piękna i jeżeli trafiła choć do jednej osoby – stałeś się zwycięzcą. – już wcześniej chciała wesprzeć na duchu mężczyznę, ale niestety podczas obrady nie mogła sobie pozwolić na prywatne pogaduszki. Choć nie wyglądał na przejętego docinkami, czuła, że mogło go to urazić.

- Oczywiście, każda osoba działająca dla dobra potrzebujących jest na wagę złota w dzisiejszych czasach. Jednakże, drogi bracie, nie dane nam będzie się spotkać wcześniej jak tylko jutro podczas zbiórki. Mieszkam w Osadzie i Visena mi nie po drodze, przepraszam. Postaram się natomiast zebrać jakieś informacje od naszego druida, być może da nam jakieś wskazówki odnośnie uzdrowienia wilkołaków. Jeżeli jednak wyruszymy dopiero pojutrze, to może uda nam się na spokojnie jeszcze wszystko omówić. A teraz wybacz, kawał drogi przede mną. Do zobaczenia, czcicielu Mystry, niech twa bogini prowadzi cie z siłą magii, a Ilmater czuwa nad twoim zdrowiem! – uśmiechnęła się na pożegnanie i ruszyła wzdłuż rzeki, kierując się w stronę mostu, nim zapadnie całkowity zmrok. Że też nie zabrała ze sobą żadnej lampy oliwnej ani nawet pochodni. Nie śmiała pożyczać od Melisa jego magicznych świetlików, bo zdawało jej się, że po chwili ich energia zostanie rozproszona i znikną. Pozostało jej liczyć na znajomość terenu i blask księżyca. Szybko okazało się, że nie było to trudne zadanie i po kilku godzinach dotarła do Osady cała i zdrowa. Tam, skierowała się ku kaplicy Chauntei.
 
Sznycelek jest offline