Naokoło widziała mrok, wszędzie ciemności. Była zagubiona "co się ze mną dzieje?"- myślała zrozpaczona. "Straciłam zbyt dużo krwi". To były jej jedyne trzeźwe myśli. Potem śniła. O dzieciństwie, swojej chatce, babci, która przytulała ją i pocieszała kiedy stłukła kolano. Były to wspaniałe, ciepłe wspomnienia. Jak rzadko teraz o tym myślała.
"Czy ja umieram?"- ciało jakgdyby zdrętwiało... Nagle poczuła okropny zapach. Ujrzała straszne obrazy. Śmierć, krew, ból. "Co to za smród"- powoli wracała do rzeczywistości. Wkońcu odchyliła powoli powiekę. Zobaczyła nad sobą wielką twarz, która przytyka jej coś do ust. Zerwała się. Przed oczami stanął Larch i chyba schylała się, żeby ją.... pocałować. Bezmyślnie wykonała obronny odruch. Spoliczkowała niewinnego (?) wojownika. -Co ty sobie do licha wyobrażasz?- krzyknęła już całkiem ocucona. |