Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2014, 11:38   #32
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Hans sz przetrwania (+2 za mrok)= 7 sukces
US (+3 cel nieświadomy ataku -1 za mrok) = 10 sukces


Myśliwy bez większych problemów ustawił się na pozycję dogodną do strzału. Przymierzył... i trafił bezbłędnie. Tłuściutka kuropatwa spłoszyła się dopiero, gdy szyp już niemal ją ugodził. Nie miała szans zejść z toru jego lotu. Cóż, zapowiadał się nie lada przysmak na wieczór.

***

Tymczasem, zezłoszczeni strażnicy od Łysego zawahali się i wyglądali jakby rozważali podjęcie wyzwania rzuconego przez Gunthera, ich herszt jednak strzelił jednego z nich w łeb i bezceremonialnie popchnął do środka. Najwyraźniej zagrania mytnika zezłościły go na tyle, iż nie chciał mieć do czynienia z całą kompanią, nawet jeśli oznaczać to miało zignorowanie obelgi. Rzucił tylko jakimś plugastwem pod nosem i wlazł do środka trzaskając drzwiami.

***

Po paru godzinach mieli wreszcie gotowe obozowisko, nieopodal karczmy. Ogień wesoło buzował pod rosłym, posypanym uzyskanymi od karczmarza ziołami ptaszyskiem. Zyskane od zdesperowanej niewiasty koce również nie należały do najpodlejszych i całkiem przyzwoicie chroniły przed chłodem. Ino oko niełatwo było zmrużyć, bo biesiadny rechot, zaśpiewy i wrzaski trwały cały czas i wyglądało na to, że nie skończą się do rana. Aż dziw brał, że szlachetnie urodzona banda miała siłę to ciągnąć i nie pospała się jeszcze pod stołami we własnych rzygowinach. Od czasu do czasu przez hałas przebijał się efektowny huk, gdy żywot kończyły ostatnie ze sztuk karczemnej zastawy.

***

Na krótko przed świtem obudził ich świdrujący, kobiecy pisk. Za karczmą, głęboko wśród zabudowań gospodarczych zebrała się grupka gapiów, składająca się z miejscowych, paru gości od Łysego i garstki mocno skacowanych szlachetnie urodzonych. Wszyscy patrzyli na mocno poobijane ciało szlachcica o czarnych, kręconych włosach. Z tego, co kojarzył kapłan, to on zeszłego wieczoru zdawał się przewodzić całej grupie w ich głośnych zabawach, a i z przyodziewku i ozdób wszelakich zdawał się najzamożniejszym.

- Euzebiusz...? - pisnął jeden z jego kompanów, gwałtownie opróżniając żołądek na ziemię.
- O kurwa, na to się porobiło... - skomentował Łysy, machnął do swoich ludzi i odszedł na bok, jakby zwoływał ich na naradę. Po jego wykrzywionej gębie widać jednak było, iż wyraźnie nie chciał się babrać w tak poważnym bagnie. I nie wypadało mu się dziwić. Zabójstwo szlachcica to nie byle co.
 
Tadeus jest offline