Trup!
Trup równa się problem, Hans zawsze to wiedział. Gdyby dopiero świtało, można było zakopać go cichcem, albo wrzucić w jakiś wykrot i gdyby się znalazł ich już by to nie dotyczyło! A tak gówno. Jak w jego strażnicy na moście zdarzyła się jakaś ruchawka i pechowiec bełtem oberwał to się go bez ceregieli zakopywało w lesie lub spławiało rzeką rakom i węgorzom na ucztę, ani raportów, ani śledztw. Ale teraz, jak już się zbiegowisko się porobiło to już trzeba kurna za strażników robić, śledztwem się zająć. Do siedmiu piekieł z tym! Powinien na trakcie łapówki z kupców drzeć i rekwizycje robić, a tu takie coś! Ale początek służby, niczego dobrego to nie wróży.
Klął jeszcze w myślach długo, aż Gunther gromkim głosem postawił go do pionu. Nic to, trzeba robić swoje i dopilnować by sprawa rozeszła się po kościach szybko i bezboleśnie. Najlepiej znaleźć kozła ofiarnego. Ale póki co trzeba pomóc Guntherowi. Pomagając sobie włócznią zaczął odpychać tłumek od trupa
- No barany, ruszać się parę kroków w tył. Słyszeliśta jak pan Gunther grzecznie prosi? To ruszać dupy bo zacznie prosić niegrzecznie, raz, dwa. Tak, ciebie to też dotyczy rudzielcu. Nie przeszkadzać braciszkowi w oględzinach!
__________________ Bez podpisu. |