Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2014, 19:08   #36
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Pan Czermiński całkowicie stracił już umiar w swoich opowieściach. Nie był typem gaduły, ani gawędziarza, któryby zawsze swoimi historyjami pociągał tłumy, jednakże gdy już się raz rozkręcił, a i alkohol mile szumiał we łbie, to mógł prawić i do białego rana. Resztki skromności też z niego łacno wyparowały, to i wyolbrzymiał straszliwie swoje dokonania i mało brakowało, a zacząłby prawić jak to skacząc po kulach armatnich wdarł się do zamku i niemal samemu Felin zdobył. Nie przeszedł do tego punktu opowieści jednak, gdyż drzwi do karczmy otworzyły się a wszyscy goście skierowali swój wzrok w stronę łachmyty, który to właśnie wparował do środka. Pan Paweł nie lubił zaś gdy mu uwagę słuchaczy ktoś kradł, a zwłaszcza gdy to czynił jakiś cham, toteż z ust mu się wydobył jadowity syk:

- Pludrak waszmościowie jakiś...

To zdanie okazało się przysłowiową iskrą na beczkę prochu, którą stanowiła podpita szlachta. Zaraz ozwały się ze wszystkich stron okrzyki, jedni atakowali wyznanie drugich, aż w końcu stało się co miało się stać i w ruch poszły kufle, kielichy i stołki. Pan Czermiński, czerwony na twarzy, zarówno od alkoholu jak i ze złości z powodu popsutej biesiady, nie wziął udziału w tym harmidrze. Mało go obchodziły kwestie wiary, a i zbyt długo przebywał w obozie pośród luteranów, kalwinów i prawosławnych by miał jakieś pretensje wobec ludzi odmiennego wyznania.

Pretensje jednak miał wobec tego wstrętnego pludraka, który wziął i to wszystko popsował. Czermiński wypatrzył go, jak rzucił się schodami na górę.

- Tuś mi bratku – wyszeptał i uśmiechnął się pod wąsem. Zaraz też wstał i szybkim, acz niezbyt równym krokiem ruszył za nim. Choć pewnie nie był teraz w stanie prosto dotrzeć do wygódki, to jednak lata obozowego życia, a więc też nauka żołnierskiego picia, zrobiły swoje. Z niezwykłą zwinnością przedostał się pomiędzy walczącymi i dostał się na schody. Kątem oka zauważył jak Bartek zmierza w jego stronę, ale go zignorował. „Sam sobie z jednym chłyskiem nie poradzę?”, pomyślał, choć pacholik pewnie tak naprawdę próbowałby powstrzymać swojego pana niż mu pomagać w biciu się.
Kiedy wszedł już na piętro zauważył, że pludrak skłonił się lekko i oddech łapał, jednak gdy usłyszał jak ktoś się do niego zbliża to automatycznie się wyprostował i wyciągnął przed siebie sztylety, w obu rękach dzierżone. Po chwili się jakby rozluźnił, zmiarkowawszy, że to nie przed tym szlachcicem uciekał, lecz tego już Paweł nie zauważył. „Chcesz się bić, co?”, pomyślał pan Czermiński i błyskawicznie wyciągnął swoją kochaną batorówkę, prezent od wuja, i stanął w dosyć chwiejnej pozycji do walki. Szumiało mu we łbie, co tylko dodawało animuszu, a i nie raz po pijaku do walki stawał i wygrywał, więc był pewien swojego rychłego zwycięstwa. W dodatku walczył teraz tylko z jakimś miejskim zbójem.

- No, Niemczyku, zobaczymy jak skóra z ciebie pasami schodzi! Nikomu nie uchodzi płazem obrażanie pana Czermińskiego!- krzyknął do łachudry młody rycerz, któremu przerwanie opowieści urosło już do rangi śmiertelnej zniewagi. Wzniósł prawicę, w której ściskał szablę i rzucił się do ataku.
 
Earendil jest offline