Nadia Morozov
Świat duchów przywitał ją chłodem i dziwną pustką panującą wokół. Czegoś tutaj brakowało, ale Nadia nie potrafiła określić czego. Korzystając z faktu, że duch jeszcze jej nie zauważył, przygotowała się do ataku.
Zwinnym ruchem wskoczyła na skrzynie i napięła mięśnie i wpatrywała się w swoją ofiarę w wielkim skupieniu. Jej wrodzone zmysły oceniły odległości i siłę konieczną do wykonania skoku.
Duch kotołaka zawył przeciągle i wtedy duch odwrócił się i spojrzał w jej stronę. Nadia poczuła ukucie strachu w sercu. Wzrok widma przeszywał ją i jakby wypalał od wewnątrz.
Poganiana lękiem i napędzającą ją adrenaliną wykonała skok. Jej duch pomknął, aby zadać śmierć. Jej łapy spadły na ramiona zjawy i oba byty upadły na ziemię.
Kotołak dominował i teraz wystarczyło tylko jedno uderzenie śmiercionośnych kłów, aby odesłać widmo w niebyt.
Nadia jednak zawahała się. Od widma emanował taki smutek, żal i rozgoryczenie, że część z tych uczuć przesiąknęło do duszy kobiety. Zrobiło się jej żal tej widmowej istoty. Poczuła w tej jednej sekundzie ból, cierpienie i strach z jakim borykał się duch.
Wbrew pozorom nie było to błaganie o litość, czy też strach przed ostatecznym unicestwieniem. W tym empatycznym przekazie była tylko chęć podzielenia się emocjami, swoją historią i przeżyciami, a także rodzaj ostrzeżenia, którego Nadia nie do końca rozumiała.
Czuła wielkie brzemię jakie spoczęło na jej barkach. To ona miała zdecydować o życiu lub ostatecznej zagładzie tej istoty.