- Odpocznij, Atharna. - powiedziała spokojnie do Uczennicy, a po chwili odwróciła się powolnie w stronę Gedana.
- Ja? Ja mam ci pokazać, jak walczę? - zaśmiała się do niego ciepło, odrzucając głowę do tyłu. Jej śmiech był słodki i melodyjny, naprawdę przyjemny dla ucha. Po chwili spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze. Ale nie odpowiadam za to, co ci się stanie. - uprzedziła grzecznie i odpięła pas z mieczami, po czym położyła go na uboczu. - dla twojego bezpieczeństwa, użyjmy kijów, a nie broni. - powiedziala spokojnie. Oczywiście, że żartowała i on o tym wiedział. Znała go od bardzo dawna, był przyjacielem jej nauczyciela.
Ptaki spokojnie śpiewały w koronach nad nimi, promienie wiosennego słońca przyjemnie przebiegały między gałęziami i tańcowały na uklepanej od ćwiczeń ziemi. Zapowiadał się przyjemny, ciepły dzień.
Kobieta podeszła do wielkiego, wysokiego wiadra, wypełnionego kijami ćwiczebnymi różnej długości.
- Cóż preferujesz? - zapytała uprzejmie, w zastanowieniu wypychając biodro i opierając o nie pięść. Drugą grzebała w wiadrze, wybierając sobie odpowiednią broń.
Na radzie wysłuchiwała tych wszystkich gadań o Źródle, o tym jaka jest ważna, jak bardzo ją proszą, żeby się zgodziła....Sranie w banię. Ważna jestem tylko wtedy, kiedy czegoś chcecie - cisnęło jej się na usta, jednak powstrzymała głupi komentarz. co jak co, ale jak chce się być sławnym Strażnikiem, najpierw należy rozsławić się wśród swoich.... |