Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2014, 20:02   #37
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Podpity szlachcic, na salę opowiadający swoje wojenne przewagi w Inflantach zwrócił uwagę Wojciecha. Nie wdawał się jednak w rozmowę, choć twarz kojarzył, choć nie mógł spamiętać skąd. Zapewne spotkali się gdzieś w jakimś obozowisku albo na jakimś szańcu, ale nazwiska owego szlachcica z czynami jakich wg niego dokonał nie mógł połączyć. Wniosek mógł być tylko jeden, szlachcic ów łgał. Stary Michał pochylony nad miską polewki, burczał coś pod nosem, ale Krotoski mógł pomiarkować co dokładnie. Jedynie w chwili gdy głosy na chwilę ucichły, zrozumiał wychrypiałe z gardła starego wojaka słowa… „ łże psi syn…”. Wojciech uśmiechnął się ale nie podejmował tematu. Nie miał ochoty na bijatykę, a że grono słuchaczy owego chwalipięty powiększało się, to i mordobicie mogło być sążne.

Tego nie chciał, zwłaszcza, że zapowiadało się, że w tej ziemi osiądzie na dłużej. W międzyczasie wrócił Przemko , który spisał się nad wyraz dobrze. Odpowiedź rajcy wyraźnie ucieszyła Wojciecha, bo podkręcił wąsa i uśmiechnął się do towarzyszy. – Panowie, dziś późnym popołudniem spotkam się z onym rajcą Morstenem, w takim razie idę się nieco wywczasować i zmienić odzienie. Wrócił do swojej izby na piętrze zajazdu. Pomieszczenie może nie było bogato urządzone, ale nawykłemu do wojskowego życia i spania z głową na kulbace przy obozowym ognisku Krotoskiemu zupełnie to nie przeszkadzało. Poluzował pas i chciał zdejmować wierzchnie odzienie, kiedy w karczmie harmider i rajwach nastał niepomierny. Po odgłosach łamanych krzeseł, tłuczonego szkła i kamionki młody porucznik zmiarkował, że na dole trwała bijatyka, chwycił pistolet i wybiegł z pokoju.

W dole na Sali tłum kotłował się i burzył, wylatywały w powietrze naczynia, części mebli i siarczyste przekleństwa. Spojrzał czy przypadkiem jego pocztowi nie zaangażowali się w to nieszczęście. Mieli jednak dość rozumu i wiedzieli, że ściągnęli by tym na siebie jego gniew. W porę się ulotnili. Na schodach prowadzących na dół stał ów Czermiński, który tak przedtem wysławiał swoje przewagi. Wyraźnie już podpity, na lekko chwiejących się nogach zamierzał się szablą na dzierżącego dwa krótkie ostrza cudzoziemca. Ten dyszał ciężko ale nie zamierzał się poddać.

Krotoski wycelował na wszelki wypadek do pludraka z pistoletu, sumitując, że to on większym zagrożeniem jest niż pijany szlachciura: - Waszmościowie!!! – krzyknął – Co tu się dzieje? Kim jesteś? – machnięciem wylotu lufy pistoletu wskazał na cudzoziemca.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 24-02-2014 o 20:06.
merill jest offline