- Kat na rynku, co? - Gunther podrapał się wielką łapą po niedogolonym podbródku. Przez chwilę dumał co też, u licha, znaczy słowo "bezcześcić", ale z uwagi na brak efektów zaniechał dalszych wysiłków. W sumie co im zależało? Niech się szlachta swoimi martwi, oni mogą najwyżej na tym nieco dorobić. Chyba, że ktoś tu komuś skuł mordę i teraz chce się wykpić. Osiłek zmarszczył brwi i przyjrzał się dłoniom i ubraniom szlachty, czy przypadkiem nie nosili na sobie śladów bójki.
- Nieźle kombinujesz, Kieska, ale nie podobają mi się te obszczymurki. - osiłek zmierzył szlachetki niechętnym spojrzeniem - Obaczymy co się z tej sprawy da wyciągnąć, a potem w drogę. - rzucił półgębkiem Leuden.
- No to zabieremy truposza na stół do karczmy i tam se go obejrzycie. - Zwrócił się już do szlachty, pewien, że dobrze urodzeni za zwłoki i tak się nie wezmą. Gunther widząc wysiłki Leśnika miał nadzieję w ten sposób dać mu więcej czasu i miejsca do działania. |