Cyryl śledził wzrokiem wybiegającego satyra, ale nie ruszył za nim, tylko obserwował zacieśnianie więzów między Saszą i Nadią. Nie dało się ukryć, że zdolności kobiety zdezorientowały złomiarza.
- O - powiedział do brata - To chyba właśnie ten irbis, którego spotkałem wcześniej. Znaczy, wiesz - Wołkow szukał odpowiedniego słowa - Tak czy owak, to Komos nie kwapi się do targów. Albo dobrze gra, albo nie współpracuje z Ochraną.
- Chyba nie jest dobrym aktorem. Ten sejf jakby co stał na lini ognia, nie? Cień go obsiadł - Dymitr spojrzał znacząco na Olega.
- Nikt nie widział dobrze, co się działo, było bardzo ciemno - dodał Cyryl - To był przypadek, po prostu ten typek był zasłonięty biurkiem. A te plany, Oleg, możesz już odłożyć. Zrobiłem zdjęcia.
Kiedy Nadia weszła do pokoju, Cyryl czuł się w obowiązku wyrażenia wdzięczności:
- Dziękuję ci za ostrzeżenie. Bardzo nam pomogłaś.
- Gdzie znalazłaś Komosa? I Nadia… ja wiem adrenalina, TE dni i charakter Saszy to sporo jak na wszystko na raz, ale nie napadaj go przy świadkach.
Nadia pokręciła swoją blond główką.
- Komos siedział na dole, do krzesła przywiązany i takie coś go pilnowało. To mu pomogłam - powiedziała spokojnie
- Zawsze możesz Saszy wszystko lepiej wytłumaczyć w bardziej ustronnym miejscu - dodał Cyryl.
- No ale ja przecież wzięłam o w ustronne miejsce ! - Broniła się lekko nadąsana.
- A jak nie posłucha, to nie pojedzie z nami następnym razem. Albo pojedzie…
- Wracając, czy mogłabyś bliżej opisać to “coś” plinujące Komosa - zapytał zaintrygowany Cyryl.
- A taki powiedzmy ….cień… łapy mi poparzył, znaczy nie on tylko to co z niego wyciekło - dodała pokazując swoje poranione ręce.
Złomiarz uruchomił eterogogle i uważnie przyjrzał się obrażeniom kobiety-kota. Szukał najmniej wskazówki, która mogłaby potwierdzić, że Komosa pilnowały istoty podobne do spotkanych w biurze. - Czy ten cień zdołał uciec? - indagował dalej Cyryl. -Niet, rozszarpałam go. - powiedziała spokojnie - A potem rozwiązałam Komosa, bo prosił. - dodała
- A teraz poleciał zabić Anne jedwabistą. - Dorzucił Dymitr - Chyba czas iść za nim i odebrać ten flet.
- Nie wiem czy go ma - powiedziała Nadia marszcząc czoło- zawsze jak wspominam o tym, że przyszłam po fujarkę to jedynie głupkowato się uśmiechał.
- Idźcie, ja się zajmę Saszą - poradził Cyryl - nawet jak nie ma go przy sobie, to przekonajcie go, aby dokonał wymiany.
- Przekonamy, masz - Dymitr oddał w końcu dezintegrator bratu i zabrał swojego glocka i schował go kabury wymieniwszy wcześniej magazynek na świeży. Po chwili zrobił to sami z drugim glockiem. |