Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2014, 16:22   #9
Akari
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Atharna spojrzała w stronę Strażników odwracając na chwilę wzrok, który pochłaniał błękit nieba. Uwielbiała patrzeć na ten bezkres gładki niczym wypolerowany stół. Pragnęłaby móc wiecznie po nim wędrować. Iść ciągle na przód i mieć dokładnie ten sam horyzont do którego nigdy by się nie mogło dojść. Przygoda, która nie ma końca. Jednak donośny głos mężczyzny rozproszył wizję układaną w głowie i zmusił by spojrzeć w stronę dwójki Strażników.
Ciche westchnienie wyrwało się jej z ust. Znów ktoś stara się ją czegoś na siłę nauczyć, czego bardzo nie lubiła. Należała raczej do osób, które wolą zdobywać doświadczenie na własnej skórze. Toteż będąc jeszcze dzieckiem pchała się dosłownie wszędzie koniecznie chcąc zobaczyć to na własne oczy. Do tego stopnia, że kiedyś kierowana ciekawością zakradła się do szklarni gdzie hodowano rzadkie rośliny głównie na potrzeby medycyny. Jednakże wstęp tam był zakazany, co tylko jeszcze bardziej pobudzało ciekawość małoletniej Atharny, która dzięki zwinności i drobnej budowy wślizgnęła się do środka. A usłyszawszy kroki wskoczyła między wysokie rośliny. Pech chciał, że to była randa w okresie kwitnienia podczas którego jej kwiaty wydzielają opary barwnika o intensywnie kolorze. Młoda Atharna w salwach śmiechu i wytykania palcami chodziła przez miesiąc od stóp do głów niebieska. Stąd zaczęli ją przezywać właśnie Randa.
Dziewczyna miło wspominała okres nauki mimo iż często nie bywało lekko, ale od czego jest czas, który wszystko rozmazuje.
Chwilę przyglądała się walce pół elfki oraz Człowieka Gór, lecz szybko zaniechała to na rzecz ucieczki. Przypomniała sobie, że zawsze po pokazowej walce następowały serie pytań odnośnie technik i mechanik użytych podczas potyczki, a Atharna wolała podziwiać piękno ruchów niż skupiać się na takich drobnostkach. Toteż chcąc uniknąć kolejnych krytycznych uwaga podniosła się obchodząc drzewo i migiem znikając z pola treningowego. Jednak jako, że znajdowała się w Stolicy Strażników a tutaj roiło się od nich, więc szybko z jednego znalazła się na drugiem.
Na chwileczkę zatrzymała się obserwując walkę młodego człowieka z wyimaginowaną przeciwnikiem, która wzbudzała dość spore zainteresowanie w pobliskiej grupce kadetów. Już miała udać się dalej gdy jej wzrok padł na młodego chłopca na oko góra dziesięcioletniego stojącego samotnie w znaczącej odległości od pozostałych.
- Cześć - rzuciła zagadując, na co mały podskoczył widocznie zaskoczony.
- Wi-witam - wydukał patrząc w swoje buty zamiast na rozmówce.
- Może masz ochotę się pobawić? - zapytała licząc na krótką przyjemną przygodę. Skoro nie dali jej jeszcze wyruszyć to sama poszuka sobie rozrywki.
- Ja nie mogę! - oburzył się podnosząc głowę tak by spojrzeć na tym razem zaskoczoną elfkę. - Muszę się uczyć - oznajmił dobitnie. - Za pięć lat mam egzaminy na Ucznia a pragnę je zdać z wysokimi wynikami by potem tak jak ty zostać szybko Strażnikiem.
- Widzisz tyle, że ja jeszcze nim nie jestem.
- W takim wieku? - zapytał z wyraźnym niedowierzaniem w głosie po czym szybko zlustrował krytycznie dziewczynę od stóp do głowy. - W sumie się nie dziwię jak tylko o zabawie myślisz.
- Chciałam cię tylko rozweselić tak sam stoisz. Ale nie to nie - dodała i wzruszywszy ramionami oddaliła się w celu poszukania innego zajęcia.
Szwendała się od pola treningowego do pola nie mogą znaleźć czegoś co zwróciłoby jej uwagę na dłużej niż pięć minut. Ze zrezygnowaniem klapnęła na schodach prowadzących do jednego z licznych budynków kompleksu Stolicy Strażników. I gdy tak znudzonym wzrokiem obserwowała spieszącą się grupę przechodniów wpadła na genialny pomysł zrywając się na równe nogi.
- Wiem! - krzyknęła zwracając uwagę ludzi w pobliżu, lecz nie bacząc na to pędem ruszyła ku bramie miasta.
Jak wszystko zawodzi, pora podgrzać stare danie.
Z rosnącym entuzjazmem przyspieszyła omal nie taranując pilnie studiujących zawartości książek kadetów. Zwolniła dopiero przed bramą, gdzie skręciła z głównej drogi na rzecz przemieszczania się między drzewami. Bez problemu odnalazła swoje ulubione wpinając się na jego potężne konary. Jako Elf Leśny od maleńkiego biegała po drzewach, więc dla niej to nie był wielki wyczyn. A roślina została chlubnie obdarzona nazwą ulubiona, gdyż jej korona była bardzo duża i rozłożysta. Do tego stopnia, że swobodnie - przynajmniej dla osoby o drobnej budowie - można był przedostać się ponad murem przeskakując na kolejne drzewo. Czego właśnie dokonywała. Jednak mają na uwadze złość Izydir jak się okaże, że zwiała do Dearbhail Sineag z nie do końca wyleczoną raną zaniechała plan na rzecz nowego, który właśnie w jej głowie powstał.
Z wielkim uśmiechem od ucha do ucha wyskoczyła z pomiędzy liści na drogę po drugiej stronie muru.
- Ble! - krzyknęła wystawiając język do Strażnika, który pilnował ruchu na bramie.
- Co ty tam robisz! - krzyknął odrywając plecy od ściany oraz robiąc kilka kroków w stronę dziewczyny, która wiedziała co się święci, więc szybko dała nura w stronę powrotną. I nim wartownik zdołał ją dogonić, Atharna siedziała już bezpiecznie na gałęzi, ukrywając się pomiędzy bujnymi liśćmi koron drzew. Po czym udała się znów na właściwą stronę.
- Gdzie ona jest? - mruczał Strażnik rozglądając się uważnie.
- O mnie mówisz? - Zjawiła się na drodze uśmiechając się promieniście do zdezorientowanego mężczyzny.
- Ty przecież byłaś tu, a teraz? Wiesz, że nie wolna przekraczać tej bramy! - furknął podchodząc do niej w celu udzielenia ostrej reprymendy, lecz zatrzymał się aby przyjrzeć się uważniej rozradowanej twarzy elfki. - Znam cię skądś? Chwila moment - rzucił zatrzymując wzrok na naszyjniku dziewczyny, który zawsze i od maleńkości widniał na jej szyi. - Atharna.
- Witam ponownie - odparła uśmiechając się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle możliwe.
- Eh... Nie wydoroślałaś jeszcze? Nadal nie możesz w miejscu usiedzieć? Doskonale wiesz, że tylko Strażnicy mogą przekraczać bramę.
- I Uczniowie pod opieką Strażników. Wiem.
- Jak się czujesz? Podobno nieźle się urządziłaś.
- Od zwykły drobny wypadek.
- Drobny? Ponoć dowieźli cię na wpółżywą.
- Ponoć.
- No opowiadaj, kto cię tak załatwił? - zagadał chcąc się dowiedzieć czegoś więcej. Stojąc tutaj ciągle nie ma zbytnio towarzystwa a jak już się ktoś napatoczył to szkoda zmarnować taką okazję.
 
Akari jest offline