Nie miała ochoty ruszać się spod drzewa, było to miłe i wygodne miejsce. Z ulgą wysłuchała słów Murana. - Mam nadzieję, że więcej nie będę potrzebowała niczyjej pomocy, mimo to dzięki Muran, może chociaż ty powstrzymasz swoje wypaczone rządze...- szepnęła i zmusiła sie do szerokiego uśmiechu. Ramię bolało, ale było już prawie wporządku. Teraz należy tylko czekać, aż rana się zagoi. -Eh..- westchnęła. -Jak miło znów czuć powiew wiatru na twarzy.
Podniosła się powoli nieco przy tym krzwywiąc twarz. -Dobrze się siedziało, ale czas rozprostować trochę nogi- mówiąc to ruszyła w stronę chatki. Poczuła coraz większy głód. "Chyba już wszystko w porządku"- myślała.
Spojrzała zrezygnowanym wzrokiem na Rudgiera. "Biedne chłopaczysko"- przebiegło jej przez głowę. - Spokojnie, wszystko w swoim czasie. Teraz może raczysz odprawić jakieś modlitwy nad ciałami łowców...
__________________ "Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy ją uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam w głowach." |