Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2014, 22:52   #39
Halad
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze



Pan Czermiński ciął łachudrę i oczekiwał iż ten po takim pater noster nogami się nakryje, ale ten diabelskim jakimś sposobem wywinął się i przemknął pod szabla. Tu szlachcic jakiś tęgi ucapić go chciał, lecz ten pchnął go zdradziecko i sztylet pewnie wraził w jego serce. Runął ów jak długi i nagła konsternacja nastała. Bo zdarzało się że w tumulcie że ktoś tam po łbie brał szczególnie gdy podchmielono znacznie, ale żeby kto kogo nożem żgał ?

Tego w Rzeczypospolitej nie bywało.

I szlachta jak jeden mąż zapomniawszy o swarach skoczyła ku przybyszowi. Zapewne i strój pludracki miał tu tez znaczenie.
Zwijał się jak fryga zabójca ale i po prawdzie ćwierć pacierza nie zdzierżył jak po łbie parę razy zebrał i legł nieżywy.

Zszedł tedy pan Krotoski z pięterka bo wolał w tłum z pistoletu nie bić, bo mimo iż strzelec znakomity, to jednak taki strzał zawsze mógł więcej nieszczęścia przynieść niż pożytku.
Zbliżył się do cadavera.
Był już kawaler co za Niemcem (ze stroju sądząc) do gospody wpadł i własnie przykląkł, oraz drugi co o wojnach w Inflanciech tak niedawno dużo prawił, no i moc inszych.
- Zna go ktoś ?- spytano z tłumu o mordercę.
- Jezus Maria pan Pawłowski trup na miejscu ! krzyknął inny.
- Nie może być... Zacny to człek był... Zbrodzień przeklęty...- szumieli wokół zgromadzeni.
Podniesiono tedy zamordowanego, na ławie położono i pchnięto zaraz pacholika pod "Gryfa"choć wszyscy widzieli że tu i na księdza już za pózno.
Na razie jednak skupiono się wobec ciała złoczyńcy.
- Waść żeś go gonił - zwrócono się do owego cudzoziemca - za nim mości panie goniłeś znasz go może ? I kim acan jesteś ?
- Panowie, złodziej to był. Widziałem, jak razem z towarzyszem, zaatakował młodą damę. Chciałem ich powstrzymać, ale jego towarzysz zaatakował mnie od tyłu. Ten uciekł tutaj, więc pobiegłem za nim - wyjaśnił zapytany.
- Jerzy Rossowski jestem herbu Trzywdar - dodał.
- Czołem... Czołem waszmości- ozwało się wokół.
- A ja Paweł Czermiński herbu Cholewa, który z Inflant gdziem się bił za Rzeczypospolitą pod Wolmarem i Fellinem,a teraz wrócił do pieleszy domowych - oznajmił szlachcic co pierwszy chciał pludraka łapać.


Trzywdar


Gdy wojak o Wolmarze wspomniał przypomniał sobie go pan Krotoski . Faktycznie bił się szlachcic ten dzielnie i nawet chyba ranny był.
- A ja Krotoski herbu Łodzia namiestnik husarski pana Piotra z Bnina Opalińskiego i takoż z Inflant wracam - oznajmił się i podszedł bliżej.
Obaj weterani spojrzeli po sobie i wnet żołnierz żołnierza jeden w drugiego nawzajem poznali.

Rossowski podniósł się z przyklęku z wyszywaną jałmużniczką.
-Panowie, chciałbym oddać to właścicielce. Może ktoś ją zna ? - po tym pytaniu opisał widzianą przez siebie "Turczynkę".
Wcześniej szła w towarzystwie, pewnego olbrzyma, może przynajmniej jego, ktoś kojarzy ?

- Ja wiem komu ją oddać - przez krąg szlachty przedarł się olbrzymi młody człowiek.
- Jam jest Jan Gregovius znany tu wszystkim - tłum przytaknął.
- Proszę waszmościów w gościnę, sami pannie zacnej której to skradziono oddacie. Lepiej nam będzie na osobności porozmawiać - dodał ciszej pochylając się nad trupem.


Cholewa


- Co tu się waszmościowie dzieje ? - oficyjer z czterema żołnierzami w barwach regimentu księcia Koreckiego dołączył powiększając zbiegowisko.
- Crimen - ozwało się dokoła.
Młody Gregovius wziął jednak żołnierza na bok i klarował mu coś po czym podszedł do szlachciców.
- Raczcie waszmościowie za mną i ugościć się pozwolą w domu mojego ojca wieczerzą. Pannę do której rzecz skradziona należy pod moją opieka była, ale tłum nas rozdzielił. Honorowi by mojemu uchybiło gdybym człeka który w jej obronie szwank poniósł - tu ukłonił się Rossowskiemu - i ludziom którzy pochwycić zbrodniarza dopomogli nie przedstawił - tu skłonił się panom Krotoskiem i Czermińskiemu.


Łodzia



Pan Michał obarczony nową towarzyszką udał się na mszę, w której pilnie uczestniczył, choć pani Grzegorzewska skupić mu się na pacierzach jak należy nie pozwoliła szeptem mu o cudownościach kościoła w Wichaczu opowiadając.
Lecz że w świątyni pan Wasilewski barankiem się stawał (no chyba że w świątyni dyzgusta jakieś obce jako na ten przykład luterskie się odprawowało) tedy milczał i gorliwie w piersi bił za grzechy dawniejsze i ostatnie.

Wrócili tedy prosto z kościoła do domostwa lecz tłum i rejwach tam większy zastali nizli przedtem jeszcze.
Zdumieli się oboje ale służka jedna obrotna zaraz im sprawy i wypadki jakie zaszły opowiedziała, aż pan Michał ledwo nadążyć mógł za słuchaniem, ale towarzyszka jego z wrodzoną kobietom łatwością w tej materii w mig ten nawał wieści pojęła i mu objasniła.


Kościesza


Ałtyn miała już nadzieję że chwile dla siebie znajdzie, ale znowu w drzwi załomotano i wnet nowa kupa do domu się zwaliła.
Pani Hanna z początku ręce załamała mówiąc że w jej skromnych progach nic godnego tak zacnych gości nie ma. Ale była to jedynie zarzekanie się niewiasty skromnej bo dom do najznaczniejszych w mieście należał chyba jedynie burmistrzowemu i mistrzowi Piotrowi ustępował.
Wśród przybyłych Tyńcia z niejaka ulgą zobaczyła Jana górującego nad innymi i ucieszyła się że jeden z przybyszy jałmużniczkę skradzioną niecnie w dłoni trzyma.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 25-02-2014 o 23:18.
Halad jest offline