Kieska widząc co się święci położył rękę na ramieniu Gunthera i mu szepnął.
- Gunther, na miłość Sigmara i Młota Jego, ostaw! Nie drażnij tego panka!
Po czym z niemałym trudem odciągnął go od szlachcica, mówiąc głośno:
- Miłościewi wybaczą człowiekowi natarczywość, on się śmiercią przejął i humury w nim buzują. Żałoba gniewem wychodzi.
Stanął między szlachcicami i wykidajłą, i wycofał się gnąć się w ukłonie. Do Gunthera zaś powiedział.
- Jakoś rzekł trzymam. Człowieku, wiesz ty co oni w tym raporcie naskrobią? Z twoją - bez urazy - facjatą na kozła ofiarnego nadasz się jak znalazł, po co pchasz im się w oczy! Szalejuś się opił czy co?
To rzekłwszy Hans zdjął hełm i otarł czoło z potu.
- A z dziewuszką pogada pater. Jak będzie co wiadomo, się urodzonym doniesie to może jeszcze pochwałę w tym raporcie napiszą i kieska jakowaś wpadnie. A jak nie - to się zobaczy.
__________________ Bez podpisu. |