- Aby było jasne: Nie jestem skarbnikiem uniwersyteckim, więc targować się nie będę. Wiem, że wybrano was ze względu na zaufanie jakim darzone są wasze umiejętności i ma ma tu lepszych i gorszych.
Gedan chciał zaprotestować, jednak Symeon uniósł rękę.
- Nie chciałbym abyś myślał mości Ness że tylko ty umiesz tu zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych. Na tej wyprawie nie ma miejsca dla bezbronnych tyłowników.
Sabir lekko uśmiechnął się na to i oparł rękę na rękojeści jatagana, jakby przypadkiem sprawdzając, czy ciągle jest na swoim miejscu, a nie w brzuchu wielkoluda.
Tropiciel wyszczerzył kły, na myśl, że poza nim ktoś miałby iść lasem przodem.
A Rosalinda... przywykła do bycia braną za bezbronną i mało użyteczną.
Widać było jak irytacja Gedana przeradza się powoli w gniew.
- A jednak Panie Ness skłonny jestem dorzucić nieco do stawki z właśniej kieszeni. Nie pańskiej w szczególności, ale was wszystkich. Jeśli wyprawa zakończy się sukcesem, dorzucę po dziesięć dukatów do stawki uniwersytetu.
__________________ Bez podpisu.
Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 26-02-2014 o 15:19.
|