Gunther słysząc, że ktoś mógł mu coś niecnie podrzucić naraz przetrząsnął kieszenie i lichą kapotę. Nie spodziewał się znaleźć tam czegoś konkretnego, a może gdzieś mu się zapomniany szyling uchował? Nie podobało mu się, że ktoś mógłby zrzucić im na głowę obcą kabałę. Pewnie Kieska miał rację z tym, żeby się do nie swego nie mieszać, ale jego uniżony ton wobec szlachciurów wychodził mu pomału bokiem.
- Ja tam nie mam zamiaru dać sobą pomiatać. Gówno mnie ten trup obchodzi, a kobitkę to sam bym przydybał, gdyby mnie ochota naszła, ale ten pyszałkowaty koleżka mi się nie podoba i w dupę włazić mu nie zamierzam. - Leuden przysiadł na omszałym pniaku i zmierzył karcącym spojrzeniem Kieskę - No wiecie, kwestia zasad. -
Osiłek sięgnął łapą do woreczka z tytoniem i wepchnął zmięty liść do gęby.
- Tera się pewnie zawiniemy, ale jak smród się za sprawą zacznie ciągnąć - wtedy sobie odbijemy. -
Gunther zdjął z pleców siekierę i ułożył w poprzek na kolanach. Chwilę poszukał na ziemi kamień o kanciastych brzegach, a znalazłszy odpowiedni, usadowił się wygodnie i począł miarowym ruchem ostrzyć broń.
Ostatnio edytowane przez Dziadek Zielarz : 26-02-2014 o 15:55.
|