Serce Dymitra zabiło szybciej, pompując krew, która przesiąkła do zewnętnych wartw skóry i krzepła zmieniając się w skręcone polimerowe łańcuchy.
Sam Dymitr zdawał się trwać bez ruchu, by chwilę później już trzech ołowianych kolesi w nawiercanych kapleuszach ruszyło złożyć uszanowanie karłowi. - Dymitr i Cyryl Sp. zoo, coś dla ciała i dla ducha. Smaż ich po jednym na raz.
Ruszyli za pozostałymi. |